niedziela, 5 sierpnia 2018

Wzgórza gdańskie Ujeścisko/ Wonneberg, Łostowice/ Schönfeld

Zbiór materiałów na temat walk w okolicach Łostowice.
Der Luisenberg - Schönfeld


http://forum.dawnygdansk.pl/viewtopic.php?t=3079






Góra Luizy-  (niem. Luisenberg) – wzniesienie morenowe o wysokości 68 m n.p.m. w południowej części Gdańska, w dzielnicy Ujeścisko-Łostowice (część Łostowice), w pobliżu zbiegu ul. Niepołomickiej i ul. Kampinoskiej.
Nazwa upamiętnia zmarłą w 1810 pruską królową Luizę, stanowiącą symbol oporu Niemców względem Napoleona Bonaparte;
Samo wzgórze było w 1813 miejscem starcia pruskiej landwehry z wojskami napoleońskimi.
Dla upamiętnienia wówczas poległych 9 oficerów w 1817 na wzniesieniu ustawiono żeliwny krzyż.


Krzyż postawiony w miejscu walk napoleońskich






Po 1945 został on zdewastowany, a w 2008 przeniesiony i wmurowany w fasadę pobliskiego kościoła katolickiego św. Judy Tadeusza Apostoła.
Na szczycie do dziś zachował się natomiast postument po pomniku.
https://pl.wikipedia.org/wiki/G%C3%B3ra_Luizy

Po II wojnie światowej wzniesienie – od nazwiska właściciela terenu – nieoficjalnie było nazywane Wzgórzem Zielińskiego.

Ciekawostka: druga góra Luizy znajduje siew Oliwie.
W 1797 ROKU później Karol Hohenzollern nazwał wzgórze(Oliwa) od swojego
imienia Karlsberg - Góra Karola, o czym informowały tablice umieszczone
u podnóża i na szczycie. W tym samym roku w Oliwie przebywał Fryderyk
Wilhelm II (ur. 1744 - zm. 16.11.1797) wraz ze swą małżonką Luizą
(ur. 1751 - zm. 1805), ponoć mieli być również na Pachołku.
W 1798 roku Saltzmann wybudował na najwyższej kulminacji wzgórza
znajdującej się na wysokości 100,4 m n.p.m. drewniany pawilon widokowy,
do którego w dniu 31 maja przywieziono królową Luizę
(ur. 1776 - zm. 1810) będącą wówczas w ciąży żonę Fryderyka Wilhelma III.
 Na następnej kulminacji (około 95 m n.p.m.) opat Karol Hohenzollern
kazał niebawem wznieść jak pisze prof. Andrzej Januszajtis
drewniany obelisk z cytatem Goethego (Adam Kromer "Oliwa", s. 195):
 "Święte to miejsce, którego swoją stopą dotknął człek zacny;
po stu latach jeszcze wnukom zadźwięczy jego czyn i słowo".
Wzgórze nazwano wówczas górą Luizy (Luisenberg) a okoliczny las gajem
Luizy (Luisenhain).
http://www.dawnaoliwa.pl/opisy/artykuly/pacholek.html





Krzyż Landwehry - Góra Luizy

Landwehra wschodnipruska o której tu mowa była formacja ochotniczą,
zdarzali sie w niej ludzie już podeszli wiekiem jak i za młodzi by służyć w oddziałach regularnych.
Często były to 2-3 pokolenia z tej samej rodziny.
Nowa grupa rekonstrukcyjna założenia ma być otwarta dla ludzi w różnym wieku, koszt wyposażenia i umundurowania będzie o wiele niższy niz w grupach odtwarzającyh jednostki liniowe,
"służba" także lżejsza  :
Broń- dopuszczalne są rożne typy replik broni skałkowej z epoki-
pruska, francuska, brytyjska, rosyjska, cywilna.
Jeśli kogoś nie stać na broń palną-to nie problem,wielu landwehrzytów posiadało jedynie piki.

http://wolneforumgdansk.pl/viewtopic.php?t=2535

http://www.kurmaerkische-landwehr.de/html/montierung.html


W 1807 była miejscem potyczki wojsk napoleońskich z Prusakami oraz
 kwaterą główną generała  Ignacego Giełguda.


Na przykościelnym cmentarzu pochowano ppłk. Antoniego Parysa
(zginął 15 V 1807) oraz wielu polskich żołnierzy poległych w
czasie oblężenia Gdańska wiosną 1807.

Z walkami z 1813 wiążą się nazwy
 okolicznych wzgórz; obok funkcjonującej wcześniej nazwy




Wzgórza Wonne-B.< Wonneberg>, Kosaken-B., Kanonen-Bge.
oraz stanowiska wojskowe zamykające pierścień wokół Danzig/ Gdańska








Wzgórze Wonneberg( Ujeścisko) 
Wzgórza Wonne-B.< Wonneberg>
(83,4 m n.p.m. w okolicach obecnych ulic Anny Jagiellonki i
Dąbrówki)





Wzgórze Armatnie
Kanonen-Bge.

(100,1 m n.p.m. między obecnymi ulicami Warszawską a Nowosądecką),










Wzgórze Kozacze
Kosaken-B.
(76,3 m n.p.m. przy ulicy Orląt Lwowskich)









Luizy Luisenberg Ostpreußische Landwehr
(Luisenberg; 37,7 m n.p.m. u zbiegu ul. Niepołomickiej i Kampinoskiej),
 na którego szczycie wzniesiono (około 1817)...






...krzyż poświęcony
Landwehrze Wschodniopruskiej
(Ostpreußische Landwehr),

https://de.wikipedia.org/wiki/Ostpreu%C3%9Fische_Landwehr_1813

zasłużonej w 1813 w walkach z Francuzami o Gdańsk (zniszczony w latach 70. XX wieku).
Jednostki wschodnio-pruskie utworzyły Dywizję Landwehr pod dowództwem
hrabiego Ludwiga von Dohna , który uczestniczył w oblężeniu Gdańska .
Z około 9000 mężczyzn, 2500 zginęło lub zmarło na choroby.


https://www.gedanopedia.pl/gdansk/?title=UJE%C5%9ACISKO






===========================





Krwawe łuny rozpościerały się nad Gdańskiem latem pamiętnego 1813 roku.
Na wzgórzach od Oruni po fort Grodzisko rozbrzmiewał huk armat i szczęk broni.
Padło wielu zabitych.


Wzgórze Luizy






Dziesiątki żołnierzy z obu stron oddały
życie w okolicach niepozornej wioski Łostowice.



Wzgórze Luizy



Na pamiątkę ofiar tej rzezi na tutejszym Wzgórzu Luizy,
w otoczeniu potężnych, wiekowych drzew stanął strzelisty żeliwny krzyż.
 Stał tam przez wieki, do lat siedemdziesiątych..."


Wzgórze Luizy




Historia... jest fascynująca.

Rok 1813 to rok pamiętny.
 Przez Pomorze przewaliła się kolejna fala wojny napoleońskiej.
żabojady byli w odwrocie i zaciekle bronili gdańskiej twierdzy,
na którą nacierali Rosjanie.
By zamanifestować roszczenia pruskie względem Gdańska,
Prusacy wysłali do pomocy wojskom rosyjskim naprędce skrzyknięty
oddział Landwehry z Prus Wschodnich.
Landwehra to w wolnym tłumaczeniu ochotnicza zbrojna milicja.
To słowo źle się dzisiaj w Polsce kojarzy, ale to inna historia...
 Na czele oddziału stanął potomek znakomitej rodziny magnackiej,
hrabia Ludwig zu Dohna-Schlobitten
(jego nazwisko widnieje na łostowickim krzyżu).
 Oddział liczył 8 tys. piechurów, kawalerzystów i artylerzystów.
Prusacy pojawili się pod Gdańskiem 1 czerwca 1813 r. i...
nie mieli szans, by wykazać się w boju,
bowiem 10 czerwca wszedł w życie 75-dniowy rozejm.

Wzgórze Luizy





Dopiero pod koniec sierpnia żołnierze Landwehry,
zasileni oddziałem artylerzystów z Grudziądza, wzięli udział w licznych
wypadach i szturmach na Gdańsk.

Wzgórze Luizy





Wtedy dojść musiało do krwawych potyczek na podgdańskich wzgórzach.
Wtedy też zgiełk wojenny mógł ogarnąć okolice Łostowic.
Niewykluczone, że pod krzyżem leżą szczątki poległych wówczas żołnierzy.



Wzgórze Luizy



Innym śladem wojennej przeszłości dzielnicy jest nazwa pobliskiego
wzgórza: Kozacza Góra. Miały na niej wówczas stacjonować oddziały rosyjskich Kozaków.
Można to sobie wyobrazić: na bujnej trawie pasą się konie, mężczyźni w czarnych papachach przy ognisku i flaszce „wódki” ostrzą nahajki i nucą wojenne pieśni.
Na drugi dzień czekała ich krwawa bitwa z obrońcami francuskiego podówczas Gdańska.


Kto postawił krzyż?



Cztery lata później powstał pomnik upamiętniający walkę wschodniopruskich bojowników (byli wśród nich Polacy, o czym świadczą nazwiska widniejące na krzyżu) z obrońcami twierdzy Gdańsk (tam też byli Polacy). Nie wiadomo jednak, kto był twórcą krzyża ani jakie były okoliczności jego powstania. Krzyż przetrwał dziesiątki lat i kolejne wojenne burze."





Napis z pomnika:

Pułkownikowi hr. zu Dohne
Majorowi v. Bolscwing
Kapitanowi v. Glassow
Kapitanowi v. Podewils
Kapitanowi v. Kaiserlinch
Kapitanowi v. Ranter
Kapitanowi v. Strechenbach
Porucznikowi v. Pellet
Porucznikowi Koschorek

Poległym śmiercią prawdziwych żołnierzy za Króla i Ojczyznę przy
odbijaniu Gdańska w roku 1813.

Ich pamięci poświęcają ten pomnik towarzysze broni z Landwehry
 Wschodniopruskiej.


http://www.forum.dawnygdansk.pl/viewtopic.php?t=719&postdays=0&postorder=asc&start=

https://militaer-historischer-verein-wsf.jimdo.com/3tes-ostpreu%C3%9Fisches-landwehr-infanterieregiment/

http://www.kpbc.ukw.edu.pl/dlibra/plain-content?id=10316




Jan. W. Kowalik, Włodzimierz Nabywaniec, Adam Paczuski w artykule pt. "Pomniki epoki napoleońskiej w Polsce, cz. II", zamieszczonym w Studia nad epoką napoleońską, t. 2, s. 303-304.

Odpis tekstu dotyczącego krzyża:

Fragmenty krzyża pamiątkowego pruskiej Landwehry na zewnętrznej ścianie kościoła p.w. św. Judy Tadeusza Apostoła. Krzyż stał pierwotnie w Łostowicach, na szczycie wzniesienia zwanego Górą Luizy (Luisenberg).
W zwieńczeniu krzyża napis:
Obrist Graf zu Dohna (Pułkownik hrabia zu Dohna)




Na lewym ramieniu:
Maior v. Bolschwing, Capitan v. Glasow. v. Podewils. v. Kayserling. (Major v. Bolschwing, kapitan v. Glasow, v. Podewils, v. Kayserling).




Na prawym ramieniu:
Capitain v. Rauter. v. Streckenbach. Lieutenant v. Pellet. Koschoreck (Kapitan v. Rauter. v. Streckebach. Porucznik v. Pellet, Koschoreck)



U podstawy: Geffallen als aechte Wehrmaenner fuer Koenig und Vaterland bei der Wieder Oberung Danzigs im Ja[hre] 1813
 (Polegli jako godni ochotnicy za Króla i Ojczyznę przy odbijaniu Gdańska w roku 1813).



Na drugiej stronie krzyża, na całej szerokości jego krótszej belki widniał napis:
"Ihrem Andenken widmen dies Denkmal die Waffengefaehrten in der Ostpreussischen Landwehr
 (Ich pamięci poświęcają ten pomnik towarzysze broni z Landwehry Wschodniopruskiej).




Krzyż Landwehry ustawiono na wzgórzu Luizy w 1817 r. dla upamiętnienia pruskich żołnierzy poległych podczas oblężenia Gdańska w 1813 r.
Obecnie zachował się jedynie kamienny cokół. Krzyż został zniszczony i połamany najprawdopodobniej pod koniec lat 60-tych XX w.
Zachowane fragmenty krzyża zostały w 2008 r., dzięki staraniom miejscowego proboszcza ks. Mieczysława Pikora, przeniesione na obecne miejsce.
Trwają starania, aby replika krzyża wróciła na wzgórze, na miejsce pierwotnego ustawienia pomnika.



===================

Materiały jakie przygotował dla Was pan Cezary Wołodkiewicza.
Zaznaczone fragmenty dotyczące postaci, których nazwiska widnieją na
krzyżu, a także walk w rejonie Łostowic i Kozackiej Góry, a także
Ujeściska.

1807


Wszystkie relacje pochodzą z pracy pt. Dał nam przykład Bonaparte.
Wspomnienia i relacje żołnierzy polskich 1796-1815, t. 1,
oprac. R. Bielecki, A. Tyszka, Kraków 1984

Wypis listu pewnego oficera z Łostowic pod Gdańskiem, dnia 26 marca,
Gazeta Poznańska 1807, nr 31, s. 2-3

Autor nieznany, oficer z Legii Dąbrowskiego, z Schönfeld (Łostowice) pod Gdańskiem 26 III 1807
Dnia 10 marca pomaszerował nasz cały korpus pod Gdańsk, nieprzyjaciel pokazał nam się wprawdzie w znacznej sile pod miastem, lecz za zbliżeniem się wojsk naszych spiesznie do miasta się cofnął. Zajęliśmy zaraz tego dnia przedmieścia Ohra [Orunia], Stadt Gobiet i Schotland [Szkoty]. Dnia 17 waleczni grenadierowie i strzelcy polscy z naszej dywizji, pomimo oporu nieprzyjacielskiego, opanowali przedmieścia Stolzenberg [Chełm] i Schidlitz [Siedlce] i aż pod same palisady podsunęli się. Wczoraj zupełnie Gdańsk ze strony Nehrung [Mierzei Wiślanej] zwanej otoczono, przez co wszelka komunikacja z Piławą odcięta mu została. Przy tej akcji utracił nieprzyjaciel kilkuset ludzi, lecz nim korpus nasz to stanowisko wziąć potrafił, weszło do Gdańska ze 300 kozaków.
Rzekę Radunię, obracającą kilka najważniejszych w mieście Gdańsku młynów, odcięto tak, że młyny mleć nie mogą. Prusacy barbarzyńcami dla Gdańska się okazali, paląc najpiękniejsze przedmieście bez koniecznej potrzeby. Spalili więcej 1000 domów. Jenerał [Ignacy] Giełgud komenderuje tymczasem naszą dywizją, dopóki jenerał Dąbrowski nie wyzdrowieje.[…] Jenerał Giełgud jest to człowiek poczciwy, odważny i doświadczony. Przy wzięciu Stolzenberga pięknie nas z Biskupiej i Gradowej Góry Prusacy witali. Między mnie i jenerała Kosińskiego, który podtenczas dywizją naszą komenderował, kula 12-funtowa tak blisko przeleciała, że aż konie nasze na bok skoczyły. Dziś, w Wielki Czwartek, wielką wycieczkę Prusacy zrobili pod ogniem swych armat, lecz wszędzie ze stratą odpartymi zostali. Dywizja nasza zebrała im znaczną liczbę niewolników [tzn. jeńców].



Sprawozdanie Ignacego Giełguda z walk w ostatnich dniach marca, Gazeta Poznańska, nr 31, s. 1-2

Przednie straże nasze stoją tak zbliżone ku nieprzyjacielowi, że między nimi a nieprzyjacielskimi utarczki i ogień trwają nieustannie. Nieprzyjaciel, usiłując odeprzeć nas, już dwie uczynił wycieczki, z których pierwsza, dnia 21 marca, była mniej znaczna i zdaje się, że celem głównym onej było pokazanie całemu oblegającemu wojsku kozaków, którzy się w wigilią wkradli do Gdańska od Piławy, lecz ta nowość zrobiła w wojsku naszym daleko mniejsze wrażenie, niżeli Prusacy sobie obiecywali. Przez same prawie forpoczty nasze ze stratą odparci, uciekali nazad do fortecy.
Druga wycieczka, 26 marca o godzinie piątej rano, była nierównie mocniejsza i cała wymierzona przeciw naszej dywizji. Podług zeznania jeńców i dezerterów ledwo niecały wyszedł garnizon opatrzony w armaty polowe i liczną kawalerię. Atak początkowo był strasznie natarczywy. Przednie straże nasze zostały spędzone ze stratą dwóch oficerów i 80 żołnierzy, część zabitych, częścią wziętych w niewolę. Później nieprzyjaciel, prowadząc kawalerię z lekką artylerią, a za tym batalion piechoty, posunął się żywym krokiem aż pod stanowiska dywizji naszej, gdzie znalazłszy opór, wprzód zatrzymany, potem do cofnięcia się przymuszony, na koniec nagłą i nieporządną rejteradą do fortecy salwował się. Ścigany przez naszą kawalerię i strzelców, stracił kilkuset zabitych, jak pojmanych. Marszałek Lefebvre, przybywszy wśród akcji do dywizji, stanął sam na czele jednego batalionu od regimentu 2 i kazawszy go zwinąć w kolumnę, atakował i opanował Zigankenberg [Suchanino], nader ważny poczt [tj. pozycję] dla Gdańska, gdyż i bliski onego, i panujący cześć fortyfikacji i miastu.

Kilka słów komentarza:
Wycieczki nie wykonał niemal cały garnizon (ok. 20 tyś ludzi), lecz wydzielony oddział w sile do 2800 ludzi pod rozkazami płk Massenbacha, wspieranych przez sześć armat artylerii konnej i jedną haubicę. Wycieczka ruszyła w kilku kolumnach spod Bramy Wyżynnej i z Bramy Oliwskiej, by od strony Nowych Ogrodów i Suchanina uderzyć na stanowiska francuskie na Siedlcach i Chełmie. Jednocześnie mjr Krockow poprowadził wycieczkę z Nowego Portu na pozycję Legii Północnej we Wrzeszczu.
Pora rozpoczęcia ataku została dobrze wybrana, bowiem o godzinie 4 rano następowała zmiana oddziałów pełniących służbę w przykopach. Badeńczycy, którzy właśnie opuszczali stanowiska, rzucili się do ucieczki, pozostawiając bez walki Siedlce i Suchanino. Co zmusiło do odwrotu także Polaków z I. batalionu 1. Pułku, którzy nagle znaleźli się zaskoczeni przez przeciwnika, nacierającego z lewego skrzydła. Uczestnik walk, późniejszy oficer słynnego pułku szwoleżerów gwardii (tych od Somosierry) i oficer ordynansowy Napoleona, Dezydery Chłapowski, będący wówczas dowódcą kompanii woltyżerskiej, tak wspominał tą walkę: O czwartej z rana już zluzowałem kompanię 12-go regimentu i ledwieśmy się w rowie umieścili i składać tornistry zaczęli, padł na nas z lewej strony grad kul. Chociaż jeszcze ciemno było, ale od śniegu jaskrawo, spostrzegłem tyralierów bieżących, aby nam z tej strony tył zabrać […]

Tyralierzy nieprzyjacielscy już kilkaset kroków dalej jak przykop badeński prawie już poza nas się posuwali. Porwaliśmy się, a widząc, że za tyralierami kolumna piechoty niemal nas mija, a i wprost ku nam dążą także tyralierzy, cofnęliśmy się z przekopu ku Stolzenbergowi, gdyż dostać się wprost ku naszym kompaniom w rezerwie i do których rejterować w przypadku nagłego natarcia mieliśmy rozkaz, już było niepodobnym. Z tyłu już była piechota pruska. Polacy cofali się na Chełm, a odwrót osłaniała właśnie kompania Chłapowskiego. Wprawdzie odwrót odbywał się spokojnie, jednak Polaków zaskoczyła kawaleria, która rozbiła oddział Chłapowskiego, a on sam dostał się do niewoli.
Polacy szybko przystąpili do organizacji obrony i kontrataku. Pojawił się również marszałek Lefebvre, głównodowodzący X korpusu Wielkiej Armii, oblegającego Gdańsk, który stanął na czele formującego się 2. Pułku piechoty polskiej. Jak wspominał Jan Weysenhoff późniejszy generał, marszałek zsiadł z konia, a odpiąwszy surdut, odkrył hafty munduru i gwiazdy. Kazał doboszom bić szarż, a znajdując, że nie dosyć żywo biją, sam bęben porwał i tak przyspieszonym krokiem pędził ku nieprzyjacielowi. Cała linia postępowała spiesznie; artyleria rozpoczęła ogień w marszu. Nieprzyjaciel zaczął pospiesznie cofać się, ale marszałek tak gonił, że mu odciął dwie kompanie piechoty i wziął w niewolę. Polacy z francuskim marszałkiem na czele nie tylko odrzucili przeciwnika na jego pozycje wyjściowe na Suchaninie, ale i wyparli go stamtąd, dochodząc pod same wały fortyfikacji zewnętrznych miasta. Lefebvre cały czas dodawał odwagi polskim żołnierzom, wołając: Montrons leur, que les Polonais ne craignent pas le canon! [Pokażmy im, że Polacy nie boją się armat!].
Warto dodać, że po potyczce Lefebvre łajał oficerów badeńskich, używając, znowu zacytujmy Weysenhoffa, wyrazów, których tu powtarzać nie śmiem. Atak pruski zakończył się ogólnym niepowodzeniem. Żołnierze polscy z Legii Północnej oraz kawalerii pospolitego ruszenia rozbili w rejonie dzisiejszej Zaspy, a ówczesnego jeziora Zaspa, grupę hrabiego Krockowa, który sam został wzięty do niewoli przez kapitana Antoniego Sokolnickiego.

Okoliczności śmierci pułkownika Antoniego Parysa
Pruskim obrońcom Gdańska, od końca kwietnia ostrzeliwanym już przez francuską artylerię oblężniczą, zaczęło brakować prochu. Dowodzący obroną feldmarszałek Friedrich Adolf von Kalkreuth, jasno dał do zrozumienia swojemu władcy Fryderykowi Wilhelmowi III, iż nie utrzyma twierdzy bez pomocy z zewnątrz. Pruski monarcha ze swoim sprzymierzeńcem, carem rosyjskim Aleksandrem I, postanowili wysłać na odsiecz 8-tysięczny oddział rosyjski dowodzony przez generała Mikołaja Kamieńskiego.
Napoleon, otrzymawszy wcześniej informacje o płynącej odsieczy, wysłał pod Gdańsk korpus marszałka Jeana Lannesa i elitarną dywizję grenadierów i woltyżerów generała Nicolasa Oudinota. Co znacznie wzmocniło korpus Lefebvre’a.
Rosjanie zawinęli do Nowego Portu 12 maja. Z powodu konieczności wyładunku i ustalenia planu rosyjski dowódca był w stanie ruszyć do akcji trzy dni później. Plan działania zakładał główny atak rosyjski z Wisłoujścia oraz ataki pomocnicze, jeden przeprowadzony przez garnizon pruski w Gdańsku oraz atak sił pruskich na Mierzei Wiślanej (obydwa zawiodły).
Atak Rosjan rozpoczął się rankiem 15 maja, przed godziną 5. Jego celem było wypchnięcie żołnierzy napoleońskich z dwóch redut znajdujących się na Łasze oraz z lasu naprzeciwko fortu Wisłoujście. Miano również, jeśli sytuacja by na to pozwoliła, odbić Ostrów. Rejonu Łachy i redut bronił polski 2. Pułk piechoty pod rozkazami majora Downarowicza i szefa batalionu, ppłk Parysa. Lasu bronili Sasi. Łącznie siły te liczyły około 2 tysięcy ludzi.
Atak rosyjski, mimo początkowej przewagi, został zatrzymany przez Polaków. Generał Giełgud relacjonował, iż atak rosyjski trwał przez półtorej godziny. W trakcie tego starcia poległ, trafiony kulą w pierś, ppłk Antoni Parys. Cieszył się on uznaniem swoich żołnierzy i jego śmierć rozwścieczyła ich. Jeden z oficerów batalionu wspomniał, że śmierć jego przyczyniła się wiele do zwycięstwa, bo batalion widząc go zabitym z wściekłością rzucił się w szeregi nieprzyjacielskie.
Cała bitwa miała dramatyczny przebieg i trwała niemal 6 godzin. Kamieński początkowo wyparł Sasów, ale ci wsparci przez oddziały francuskie zatrzymali nacierających Rosjan w lasku, gdzie doczekali przybycia głównych sił marszałka Lannesa i generała Oudinota.  Ci ostatni wzięli osobisty udział w walce. Oudinot został ranny, a pod marszałkiem zabito konia. Oudinot, widząc rannego jednego ze swoich adiutantów i próbującego go dobić bagnetem Rosjanina, zabił go szablą, a także powalił kolejnych dwóch przeciwników. Ostatecznie Rosjanie zostali pokonani, poniósłszy straty blisko 2000 zabitych i rannych, i nie byli oni w stanie podjąć dalszych działań. Kalkreuth, pozbawiony szans na pomoc z zewnątrz, poddał miasto 24 maja. 27 maja Lefebvre wkroczył do Gdańska.







1813


Carl Friccius, Geschichte der Befestigungen und Belagerungen Danzigs, Berlin 1854

9 czerwca 1813 doszło do ataku większej części garnizonu z rejonu Siedlec i Chełmu. Po ciężkiej, ośmiogodzinnej walce Rapp został zmuszony do odwrotu, tracą 1000 ludzi. W czasie walki odznaczyła się wschodniopruska landwera, której oddziałami dowodzili rotmistrz v. Wobeser, mjr v. Bolschwing i kapitan Wnuck.

23 lipca 1813 do Łostowic [Schönfeld] wrócił z Borkowa [Borgfelde] pruski batalion Landwehry Meyera.

26 sierpnia, dwa dni po zakończeniu zawieszenia broni, oblegający zaatakowali napoleońskie stanowiska pod Chełmem (Stolzenberg), Siedlcach (Schidlitz) oraz Orunii (Ohra). Z Ujeściska i Krzyżowników (Tempelburg) wystrzelono zapalające rakiety w kierunku miasta, ale tylko nieliczne osiągnęły cel, uderzając w bastiony Kessel, Sandgrube (ob. Rogaczewskiego) i Nowe Ogrody, nie czyniąc zresztą żadnych strat.

O godzinie 16 dnia 29 sierpnia, w czasie zaciętych walk o Wrzeszcz, miał miejsce wypad garnizonu spod Biskupiej Górki w kierunku Oruni, w sile kilku batalionów piechoty oraz niewielkiej liczby kawalerii.  Maszerujące oddziały napoleońskie wypatrzył, znajdujący się na Wzgórzu Kozaczym (Kosakenberg), major Brockhausen, mający do dyspozycji dwie haubice i dwa działa. Prusak nakazał ostrzelać przeciwnika, który w efekcie krzyżowego ognia karabinowego i działowego wycofał się na swoje pozycje wyjściowe.


https://de.wikipedia.org/wiki/Ostpreu%C3%9Fische_Landwehr_1813

http://strategie.net.pl/viewtopic.php?f=270&t=14450&start=45




W dniu 1 września, o godzinie 16, przed Łostowicami zostały umieszczone bataliony Landwehry oraz oba pułki kawalerii Landwehry (4. i 5.), mające wsparcie rosyjskiej baterii. Miało dojść do ogólnego ataku. Lecz dwie godziny później rozkaz odwołano, Prusacy wycofali się. Jednak wysunięta przed Siedlce obsadzały zmieniające się szwadrony z obydwu pułków pruskiej kawalerii.

2 września wschodniopruska Landwehra ponownie zaatakowała Orunię, co miało na celu odciągnięcie posiłków przeciwnika od decydującego ataku oblegających skierowanego na Wrzeszcz. Orunia została zdobyta i podpalona.

3 września oblężeni ostrzelali z rejonu Ujeściska pobliskie stanowiska Landwehry. Batalion Bolschwinga został wysłany do Wrzeszcza.

16 września Dohna otrzymał od księcia Wirtemberskiego rozkaz wykonania demonstracji przeciwko Oruni oraz Starym Szkotom (Schottenhauser).



https://pl.wikipedia.org/wiki/Ludwig_zu_Dohna-Schlobitten



Tyralierzy Landwehry ruszyli przeciwko Szkotom i reducie znajdującej się przed Orunią. Przeciwnik, gdy zobaczył, że generał Lowis, Rosjanin kierujący atakiem, skierował przeciwko niemu znaczne siły, opuścił redutę. Loewis skierował jedną armatę do Oruni, nakazując jednocześnie artylerii na Kozaczym Wzgórzu ostrzelać Stare Szkoty i Szaniec Jezuicki, na co strona napoleońska odpowiedziała ogniem, który nie przyniósł rezultatów.
Oddziały znajdujące się przed Ujeściskiem nie weszły do walki.

W nocy z 10 na 11 października Rosjanie i Prusacy mieli zająć wyżynę Szkoty.
By ułatwić atak, miano wcześniej przeprowadzić pomocnicze uderzenia w rejon Bramy Oliwskiej. To natarcie pozorujące miał przeprowadzić pułkownik Turtczenienow.
W tym samym czasie generał Treskim miał uderzyć na umocniony obóz na Cygańskiej Górze. Baterie umieszczone pod Młyniskami, Reichershof i Budą Popielną miały ostrzelać samo miasto.
Wszystko to miało rozpocząć się o godzinie 7 wieczorem.
Godzinę później miał zacząć się atak na wzniesienie Szkoty.
Szturm miały przeprowadzić trzy  kolumny: pierwsza pruskiego majora Eulenburga, druga rosyjskiego majora Juliusa, trzecia generała Kolubakina.
Dwiema pierwszymi dowodził pułkownik von Dohna. Owe Kolumny miały zebrać się pod Łostowicami.
Siły atakujących tworzyło łącznie 8 batalionów piechoty (landwera, rosyjski batalion regularny, batalion rosyjskiej milicji), 12 szwadronów kawalerii (w tym 3 wschodniopruskiej landwery) i 200 robotników. Ponadto celem ataku było przekroczenie w tym rejonie Raduni i wybudowanie umocnień na obydwu brzegach, a także ustanowienie okopów między Chełmem a Żydowską Górą w kierunku Biskupiej Górki.
Do ataku miała ruszyć 1. Kolumna, kierując się na lewo od Kozaczego wzgórza przez dolinę prowadzącą do Wzgórza Szkoty. 2., jako rezerwa, miała pozostać na Kozaczym Wzgórzu. 3. Kolumna pozostała pod Ujeściskiem.
Atak przeprowadzono w ciszy, ale przeciwnika nie udało się zaskoczyć.
Historyk Carl Friccius pisze, iż obrońcy dowiedzieli się o zamiarach atakujących w wyniku zdrady, choć nie podaje szczegółów.
Pod ogień obrońców dostał się najpierw rosyjski batalion i towarzyszący mu robotnicy.
W jego wyniku Rosjanie poszli w rozsypkę i nie nadawali się do dalszej walki. 16. Pruski batalion landwery mjr Brockahausena ruszył do ataku w zwartej kolumnie, wypierając przeciwnika aż za Radunię i zdobywając pozycję. Inne bataliony pruskie również odniosły sukces, zajmując francuskie szańce między Szkotami a Orunią.
Walki toczyły się teraz o blokhauz blokujący dalszy postęp natarcia.
Jednak w tym czasie strona napoleońska przeszła do kontrataku wypierając pruski batalion ze wzgórza Szkoty, jednak sama miejscowość pozostała w pruskich rękach.

Atakujący ponieśli spore straty.
To właśnie wtedy poległo dwóch kapitanów z oficerów wymienionych na krzyżu pamiątkowym – Keyserling, Podewils, ten ostatni zmarł w wyniku ran. Obaj z IX. Batalionu von Hülfena.
Walki były zacięte, z powodu ciemności, obydwie strony prowadziły do siebie ogień z odległości 10 kroków – tj. ok. 8-10 metrów.
Ostatecznie rankiem 12 października zdobyto wzniesienie w wyniku trwającego niemal cały poprzedni dzień ataku trzech batalionów, które zaatakowały z Orunii.
Major von Bolschwing, dowódca X. batalionu, poległ 2 listopada w czasie ataku na szańce w rejonie Siedlec. 16 listopada w trakcie zmiany warty w okopach został trafiony granatem kapitan Glasow z 15. Batalionu (Spiess), zmarł na rękach swojego przyjaciela, kapitana Bronsarta



=====================
https://blogkazamata.wordpress.com/2016/01/30/relacje-z-rosyjsko-pruskiego-oblezenia-gdanska-z-1813-roku/

Czytaj więcej: http://www.gazetalubuska.pl/wiadomosci/zielona-gora/a/dolina-luizy-kiedys-podgladano-tu-panie-dzis-to-miejsce-randek-sprawdz-jak-wyglada-zdjecia,13149894/


Dawniej restauracją, kąpieliskami, koncertami w muszli, łódkami,
którymi można było popływać. Kąpielisko było oczywiście ogrodzone. Wysoki płot w XIX wieku miał za zadanie uchronić panie przed ciekawskimi oczami mężczyzn. Wszak panowie i panie kąpały się osobno. Wspomnianą restaurację otworzył w 1887 roku Hermann Schulz. I to on nazwał to na cześć królowej Luizy Pruskiej, żony Fryderyka Wilhelma III. Dolina Luizy (nazwa na część królowej pruskiej). Tu były kąpieliska. Oczywiście wysoko ogrodzone, by nikt nie podglądał kąpiących się pań. Mieszkańców przyciągała tu restauracja i muzyczne występy w muszli koncertowej, a także łódki, którymi można było popływać. Organizowano też kursy nauki pływania... Restaurację w 1887 r. otworzył Hermann Schulz, a miejsce nazwał na cześć królowej Luizy Pruskiej, żony Fryderyka Wilhelma III. Znajdowała się w niej nie tylko sala balowa, ale także kręgielnia, kawiarnia, ogródek dla gości. Na górze umieszczono pokoje hotelowe. Przy niej była przystań z kajakami i łódkami. Na początku XX wieku Dolina Luizy była najpopularniejszym miejscem rozrywki w mieście, również jednym z najpiękniejszych.
Lokal był czynny od 11 do 1 w nocy. Restauracja dysponowała salą balową,
 kręgielnią, kawiarenką, przystanią z kajakami i łódkami oraz ogródkiem
dla gości. Na piętrze można było przenocować, znajdowało się tam pięć
pokoi gościnnych. Po wojnie miejsce to nazywano Wagmostawem.



==============
Dodatek: 
"Guzik prawda" tak podsumowano historię którą 10 lat temu ukazała się w telexpresie. Odbyła się wtedy wystawa:
"Pruszcz Gdański 1807-1814 - Śladami Marszałka Lefebvre'a i Cesarza Napoleona".
Nas zainteresował temat gdańskich
"Bracia diabła".

Rok 1813.
Wojska napoleońskie dostały ostre baty w Rosji
i szykują się do obrony w Twierdzy Gdańsk.
Wspominamy kilka niesamowitych akcji
oraz ruszamy śladem tajemniczej
Reduty Kabrun oznaczonej "X".

Zapraszamy:
https://praust.wordpress.com/2018/01/18/bracia-diabla/

http://praust.blog.pl/2018/01/14/bracia-diabla/
http://praust.blogspot.com/2018/01/bracia-diaba-xix-wieczna-gdanska.html
http://praust.prv.pl/2018/01/17/bracia-diabla/

SPECJALNE PODZIĘKOWANIA:
Najserdeczniejsze wyrazy wdzięczności dla pana Cezarego Wołodkiewicza  za pomoc w materiałach dodatkowych, ciekawe uwagi oraz wsparcie podczas pisania pracy.

"Gdańsk jest kluczem do wszystkiego, co mile widziane!"





Brak komentarzy: