Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 16 października 2017

Marsz Śmierci Sztutowo Stutthof

MARSZ ŚMIERCI
SZLAKIEM CIERPIENIA


MARSZ ŚMIERCI
Szlakami cierpienia więźniów
MARSZ ŚMIERCI - opracowanie wg starszych map
SZTUTOWO 25.01
Mikoszewo
Świbno
Przegalina
Błotnik
Cedry Małe
Cedry Wielkie
Trutowy,
Pruszcz Gdański
Straszyn
Pręgowo
Kolbudy
Niestępowo
Łapino
Żukowo
Miszewo
Przodkowo
Pomieczyno
Łebno
Załęże,
Luzino,
Godętowo
do Lęborka

OBOZY ROZDZIELONE OD LĘBORKA:
Kolkowo
Godętowo
Chynowie
Lubowidze
Gęsia
Krępa Kaszubska
Tawęcin
Rybno
Nawcz
Gniewino
Toliszczk
dokąd niektóre kolumny dotarły w dniach od 2 do 4 lutego 1945
SZTUTOWO:
obóz zagłady:

https://pl.wikipedia.org/wiki/Stutthof_%28KL%29
http://stutthof.org


SZTUTOWO
Marsz śmierci :
http://stutthof.org/node/156
25 stycznia 1945 r. o godzinie 5 rano komendant KL Stutthof
Paul Werner Hoppe
podpisał rozkaz o ewakuacji obozu
Przewidziano 7-dniowy marsz.
Łącznie na trasę wyszło ponad 11 000 osób,
czyli prawie połowa z 23 984 więźniów znajdujących się
tego dnia w obozie.
Jednocześnie nastąpiła ewakuacja wszystkich podobozów Stutthofu.
SZTUTOWO
Rozkaz określał trasę marszu więźniów, która wiodła ze Stutthofu
do przeprawy promowej na Wiśle w Mikoszewie,



Mikoszewo


Mikoszewo

Pamiątkową tablicę odsłonięto na przystani nad rzeką Wisłą, niedaleko ujścia do morza. To tu, 70 lat rozpoczęła się morska ewakuacja więźniów KL Stutthof, tzw. Rejs Śmierci.
następnie przez śluzę w
Przegalinie,


Przegalina
Następny etap to
Błotnik
https://pl.wikipedia.org/wiki/B%C5%82otnik_%28wojew%C3%B3dztwo_pomorskie%29
Cedry Male
Cedry Wielkie

Pomnik Cedry Wielkie:


Pomnik Cedry Wielkie:
Pruszcz gdański-
Pruszcz gdański-(Praust)
Jedno z większych na trasie zgrupowań więźniów .
Ze względu na obecny podobóz
KL Stutthof – Aussenarbeitslager. Praust bei Danzig
W Pruszczu Gdańskim znajdowały się również podobozy
Zuckerfabrik w cukrowni Praust
Rusocin -obóz kolejowy Aussenarbeitslager Russoschin
Pomnik Pruszcz Gdański


Pomnik Pruszcz Gdański
Straszyn
Pręgowo

https://pl.wikipedia.org/wiki/Pr%C4%99gowo_%28wojew%C3%B3dztwo_pomorskie%29
W Pręgowie spoczywają też więźniowie obozu Stutthof, zmarli w czasie Marszu Śmierci.
Z ich grobem wiąże się nawet pewna zagadka. "Sztutowcy" pochowani zostali w grobie zbiorowym, w pobliżu którego znajduje się pojedyncza mogiła więźniarki obozu.
Trudno dociec, dlaczego nie pogrzebano jej razem z innymi. Esesmani rozstrzelali tu 45 więźniów Stutthofu
Kolbudy
Łapino
Żukowo

Pomnik:


Zukowo
Żukowo
harcerz który próbował uciec z Marszu Śmierci w okolicach Żukowo (Łapino, Niestępowo).
To jest historia autentyczna, rzeczony harcerz miał na imię Leon i rzeczywiście jest pochowany na cmentarzu w Żukowie.
Jego grób jest okolony łańcuchem i co roku na Wszystkich Świętych przy tym grobie miejscowi harcerze zaciągają wartę honorową. Jednak kilka lat temu wydarzył się przykry incydent; mianowicie krótko przed 1 XI ktoś ukradł łańcuch okalający grób... Sprawcy nie wykryto...


Zukowo
Miszewo
Przodkowo
Pomieczyno
Łebno
-Rozejście trasy na obozy wokół Lęborka

Załęże,
Pomieczyno,
Luzino,
Godętowo

Nie mogąc uzyskać odpowiednich pomieszczeń dla więźniów KL Stutthof w Lęborku,
kierownik ewakuacji Meyer ostatecznie otrzymał do dyspozycji wszystkie obozy
służby pracy (RAD – Reichsarbeitsdienst) w powiecie lęborskim.
Tam miały się udać zbliżające się kolumny więźniarskie.
Więźniowie zostali umieszczeni w małych letnich obozach pracy
w Kolkowie,
Godętowie,
Chynowiu,
Lubowidzu,
Gęsi,
Krępie Kaszubskiej,
Tawęcinie,
Rybnie,
Nawczu,
Łówczu,
Gniewinie
i Toliszczku,
dokąd niektóre kolumny dotarły w dniach od 2 do 4 lutego 1945 r.
Kolkowo
Godętowo
Chynowie
Lubowidze



Lubowidz
Gęsia

Gęsia
Krępa Kaszubska
Tawęcin
Rybno
Nawcz
Łówcz Górny
niem. Lowitz -
 Od 1 lutego do 10 marca 1945 roku w czasie istnienia obozu docelowego w Łówczu, w którym przebywała V kolumna więźniów z obozu w Stutthof, rekrutująca się z bloków IX i XII, z głodu i wycieńczenia oraz chorób zmarło około 200 więźniów. W 1960 roku zwłoki ekshumowano i pochowano w cmentarzu w Nawczu. Cmentarz w Łówczu jest ogrodzony, a wyryte słowa na obelisku kamiennym informują o ilości zmarłych. Znajdujący się na cmentarzu krzyż jak i postać wiszącego na nim Chrystusa są dłuta artysty ludowego, Adama Barana – mieszkańca Łówcza.


Łówcz
Okolice Czarnej Wody http://zbyneks.blox.pl/2013/11/Marsz-smierci.html


Okolice Czarnej Wody
Niepoczołowice
Za tą wsią, na skraju lasu znajduje się samotna, bezimienna mogiła.
Nikt z mieszkańców nie jest w stanie powiedzieć kto tu leży.
Według mnie jest to miejsce wiecznego spoczynku uciekiniera z Marszu Śmierci
Nawcza
Ta zagubiona w lasach wieś była jednym z etapów wspomnianego, okrutnego Marszu Śmierci
Jeden z większych planów Marszu Śmierci


Marsz Smierci
Riesenburg (obecnie Prabuty)
Tempelburg (obecnie Czaplinek)
Neustettin (obecnie Szczecinek)
Leitmeritz (obecnie Litomierzyce)
PLANY POŚREDNIE WRAZ Z GŁÓWNYM MARSZEM:
Gehenna tych ludzi zaczęła się 25 stycznia 1945 roku:
Paul Werner Hoppe będący komendantem obozu wyznaczył ten dzień na początek jego ewakuacji
( odpowiedni rozkaz wydał już 16 stycznia dowódca SS i policji w Gdańsku Fritz Katzmann zaznaczając, aby „ wszelkie próby ucieczki lub przygotowań do buntu łamano w sposób bezwzględny przy użyciu broni palnej").
Uformowano 9 kolumn liczących w sumie 11 500 słaniających się z głodu i chorób „ podludzi” i popędzono ich w kierunku odległego o 140 km Lęborka. Pierwsza grupa 1600 więźniów wyruszyła o 6 rano.
Byli to głównie tzw.” muzułmanie”, czyli osoby skrajnie wycieńczone głodem i chorobami, odziani w cienkie, dziurawe, drelichowe ubrania, obuci najczęściej w drewniane chodaki(na bose stopy).
Wydano im prowiant składający się z 500 g czerstwego chleba i ok. 120 g margaryny, lub topionego sera.
Większość wygłodniałych więźniów zjadła te racje od razu maszerując dalej bez jedzenia.
Eskorta każdej kolumny składała się z podoficera i 40 SS-manów uzbrojonych w pistolety maszynowe, granaty i dwa karabiny maszynowe.
Do ich dyspozycji były także specjalnie przeszkolone psy.
Kolumny więźniów przebywały codziennie ponad 20 km brnąc w głębokim śniegu, przy temperaturze -20°C.
Nawet ci więźniowie, którzy wyszli z obozu w stosunkowo dobrej kondycji fizycznej nie byli w stanie sprostać trudom marszu.
Większość wyznaczonych uprzednio dróg zajmowała ewakuowana niemiecka ludność cywilna i cofające się jednostki Wehrmachtu, więc trasy zmieniano i pędzono kolumny bocznymi drogami, trudniejszymi do przebycia, często nocą. Miejsca postoju były wybierane przypadkowo, gdyż nie przygotowano ani miejsc noclegowych ani wyżywienia. Przez pierwsze 3 dni marszu więźniowie nie otrzymali żadnego posiłku.
Na nocleg zamykano ich w stodołach, dużych oborach i innych pomieszczeniach gospodarskich, a także w kościołach w
Żukowie, Przodkowie, Pomieczynie i Łebnie.
Zabroniono kontaktowania się z miejscową ludnością.
Najtrudniejszy dla więźniów okres rozpoczął się 4 dnia marszu, kiedy pogoda znacznie się pogorszyła: nasilił się mróz, padał gęsty śnieg, wiał wiatr. Wyczerpanie maszerujących doszło kresu: coraz więcej ludzi wlokło się w końcu kolumny.
Padających na śnieg i nie mogących dotrzymać kroku maszerującym natychmiast rozstrzeliwano.
EWAKUACJA LĄDOWA:


EWAKUACJA LĄDOWA
Jednocześnie rozpoczęto pieszą ewakuację podobozów KL Stutthof, z których najliczniejsze były oddziały:
w Królewcu i okolicach - 4.700 osób
w Elblągu i okolicach - 5.000 osób
w Toruniu i okolicach - 3.200 osób
w Pruszczu Gdańskim - 1.100 osób
w Bydgoszczy Wschód - 1.300 osób
w Policach koło Szczecina – 2.200 osób.
Łącznie około 17.500 osób.
W pozostałych około czternastu, mniej licznych podobozach mieściło się dalszych 5.000 więźniów i więźniarek.


EWAKUACJA PODOBOZÓW
https://pl.wikipedia.org/wiki/Lista_podoboz%C3%B3w_KL_Stutthof
Außenstelle Grenzdorf
Außenstelle Matzkau
Außenstelle Zeyersniederkampen
Außenstelle Pröbbernau
Außenstelle Elbing des Zivilgefangenenlagers Stutthof
Außenstelle Westerplatte
Außenkommando Weßlinken
Außenkommando Pelplin
Außenkommando Ziegelei Zigankenberg
Außenkommando Betonfabrik Danzig
Außenkommando Adlershorst
Neubauleitung-Saspe
Danziger Kommando
Außenkommando Neuteich
Transportkommando Tiegenhof
Außenkommando Lauenburg
Außenstelle Hopeehill
Außenkommando Preußisch Stargard
Außenkommando Schönwarling
Außenlager Pölitz bei Stettin
Außenarbeitslager Rosenberg
Außenkommando Kleinbahn Tiegenhof
Außenarbeitslager Danziger Werft
Außenkommando Ziegelei Tiegenhof
Außenarbeitslager Schichau Werft Elbing
Außenarbeitslager Deutsche Werke Gotenhafen
Außenkommando Rambau
Außenkommando Althammer
Außenkommando Botte-Botchin
Außenkommando Bromberg
Außenkommando Bromberg-Ost
Außenkommando Bromberg-Brahnau
Außenkommando Bruss-Sophienwalde
Filie KL Stutthof z więźniami żydowskimi w 1944 r.
Außenarbeitslager Praust bei Danzig
Außenarbeitslager Bromberg-Brahnau
Baukommando Ostland (Organisation Todt Elbing)
Außenarbeitslager AEG Thorn-Winkenau
Außenarbeitslager Königsberg
Außenarbeitslager Bruss
Baukommando Weichsel (Organisation Todt Thorn)
Außenarbeitslager Stolp (Reichsbahnausbesserungswerk Stolp)
Außenarbeitslager Schichau Werft Danzig
Außenarbeitslager Bromberg-Ost
Außenarbeitslager Russoschin bei Praust
Außenarbeitslager Heiligenbeil
Außenarbeitslager Seerappen
Außenarbeitslager Schippenbeil
Außenarbeitslager Gerdauen
Außenarbeitslager Jesau
Außenarbeitslager Marine-Bauleitung Danzig-Holm
Elbing Brückenkopfbau
Libau Heeresgruppe Nord
Ewakuację najdalej wysuniętych na wschód podobozów w miejscowościach
Naguszewo i Gutowo rozpoczęto 17 stycznia.
Najpierw wszystkie więźniarki zgromadzono w obozie w Gutowie:
łącznie ok. 700 kobiet, z których ok. 400 było chorych i niezdolnych do marszu.
Do ich mordowania Niemcy przystąpili już 15 stycznia:
zgromadzili wszystkie na placu, a następnie chorym i słabym kobietom rozbijali głowy kolbami karabinów lub kijami, niektóre rozstrzeliwali.
Pozostałym wstrzyknięto płyn uśmiercający, a po jego nieskutecznym zadziałaniu rozbijano głowy kolbami karabinów.
Około 300 kobiet ewakuowano w kierunku Nowego Miasta Lubawskiego.
Dotarły do Grudziądza i po przekroczeniu Wisły podążyły w kierunku północno-zachodnim. Dalszy ich los jest nieznany.
Założenia planu ewakuacyjnego od początku nie zostały zrealizowane.
Nie było miejsc, w których można by zorganizować tzw. obozy ewakuacyjne, gdyż te wcześniej zaplanowane zajął Wehrmacht, nie było żywności.
W końcu wszystkie obozy służby pracy (RAD - Reichsarbeitsdienst) w powiecie lęborskim przekształcono w obozy ewakuacyjne.
Obozy te znajdowały się w miejscowościach:
Gęś,
Krępa Kaszubska,
Tawęcino,
Rybno,
Nawcz,
Łówcz,
Gniewino i
Toliszczek.
Składały się one zwykle z kilku drewnianych baraków i pomieszczenia gospodarczego, wnętrza baraków były pozbawione jakiegokolwiek wyposażenia, nie było wody i ogrzewania.
Nie mówiąc nawet o najprostszym zapleczu sanitarnym.
Były to letnie obozy przeznaczone dla 100-200 osób, a upchnięto w nich od 500 do 2000 więźniów w jednym.
Ciasnota więc była taka, że więźniowie nie mieli miejsca, aby położyć się nawet na podłodze i część z nich koczowała początkowo pod gołym niebem.
Panował brud, rozprzestrzeniały się wszy.
Obozy nie były zaopatrywane w żywność, a ich komendanci dbali jedynie o zaopatrzenie dla załogi, więc więźniom pozostawały co najwyżej resztki.
Wydawano im 1 kromkę chleba na tydzień(!) i pół litra nieposolonej zupy dziennie, w której pływały dwa spleśniałe ziemniaki i kawałek zgniłego mięsa.
Z tego wynika, że racja żywnościowa została więźniom zmniejszona prawie siedmiokrotnie.
A przecież już w KL Stutthof wydawane porcje były głodowe!
Głód przybrał takie rozmiary, że więźniowie bili się o wyrzucane z kuchni resztki
nawet surowe jelita końskie połykali na miejscu.
Przy wysypisku niepotrzebnych odpadków, cuchnących i brudnych, wielu ginęło pod seriami z karabinu maszynowego.
Zaczęły potęgować się choroby, a zwłaszcza biegunki i tyfus.
W drugiej połowie lutego więźniów oddano do dyspozycji Wehrmachtu do robót fortyfikacyjnych.
Doszła więc dla nich jeszcze jedna udręka - ciężka praca.
W tych warunkach przetrzymywano ich przez ponad 5 tygodni.
W początkach marca wojska radzieckie przystąpiły do operacji mającej na celu opanowanie
Gdyni i Gdańska.
Władze niemieckie nie chcąc dopuścić do wyzwolenia więźniów zarządziły
9 marca ponowną ich ewakuację.
Zdolnych do marszu okazało się jedynie 50-60 procent pozostali byli ciężko chorzy i umierający.
Tych zabito, resztę zaś popędzono przez Nową Wieś Lęborską do Godętowa.
Następnie kontynuowano marsz przez Łęczyce
i Rybno do Piaśnicy.
W Piaśnicy kolumnę podzielono na dwie części: jedną 600-osobową popędzono w kierunku Pucka,
a drugą 300-osobową do Wejherowa.
Stąd zamierzano ich przetransportować statkami do Niemiec, ale dzięki szybko posuwającej się ofensywie wojsk radzieckich zamierzenia tego nie zrealizowano. Ci, którzy przeżyli zostali wyzwoleni 12 marca 1945 roku przez Armię Czerwoną.
Ofiary ostatnich kilometrów marszu i rozstrzeliwań dokonywanych krótko przed wyzwoleniem pochowane są na cmentarzach w Pucku i Wejherowie.
Osobne miejsce chcę poświęcić przedstawieniu tragicznego losu Kolumny IX złożonej z 1600  kobiet, która doszła do obozu docelowego w
Toliszczku, w większości Polek, Rosjanek i Żydówek.
4 lutego, po 10 dniach marszu kolumna dotarła do Luzina, co jego mieszkanka- Stanisława Raszewska- tak opisała: „W niedzielę przyszły same kobiety, co za okropny widok, gołe, bose, rozczochrane i zawszone. Kobiety ulokowano w dwóch kościołach”.
Po przenocowaniu w Luzinie więźniarki ruszyły w trasę przez Kostkowo i Rybno do Toliszczek, pokonując ok. 170 km.
Po 11 dniach marszu pozostawiono na trasie około 300 martwych ciał.
W Toliszczku kobiety pozostały w opuszczonym majątku niemieckim do 9 marca 1945 r.
Na 5 dni wydano im jednorazowo na osobę 125 g chleba oraz każdego dnia ćwierć litra polewki ugotowanej z rzepy pastewnej. Wody pitnej nie było, więc nieszczęsne piły z kałuż i rowów. Wybuchła straszna epidemia tyfusu i dyzenterii.
SS-manki wypędziły więźniarki na mróz gołe, jedynie w koszulach i zarządziły akcję odwszawiania, która polegała na tym, że odzież zanurzano w płynie dezynfekcyjnym, a zmoczone łachmany więźniarki musiały nałożyć na siebie.
Chleba w ogóle nie wydawano( Armia Radziecka po wyzwoleniu obozu znalazła w magazynie sterty spleśniałego chleba)- w tym samym czasie esesmanki obżerały się smacznymi potrawami skonfiskowanymi u okolicznych rolników.
Dnia 10 marca 1945 r. nastąpiła dalsza ewakuacja i we wsi Zamostne więźniarki doczekały się upragnionej wolności.
Około 700 zwłok pozostało na trasie ,,Marszu Śmierci”;
los około 350 kobiet jest nieznany; około 50 więźniarek ratowało się ucieczką – nie wiadomo, z jakim skutkiem, a tylko 500 osób doczekało wolności.
Podsumowując ewakuację podobozów i samego KL Stutthof należy stwierdzić, że
okres od połowy stycznia do końca kwietnia 1945 r.
był najtragiczniejszym z całego okresu ich funkcjonowania.
W tym czasie na trasach pierwszego Marszu znalazło się ponad 20.000 więźniów.
Selekcje, uśmiercanie zastrzykiem, rozstrzeliwanie, choroby- w tym tyfus i dyzenteria oraz potworny głód spowodowały śmierć prawie 12.000 osób, w tym większości kobiet.
Ich mogiły, znane i nieznane, rozsiane są na przestrzeni setek kilometrów.
W czterech województwach mamy 37 mogił zbiorowych,
w tym aż 26 w województwie pomorskim.
Ogółem umieszczono w nich zwłoki ok. 8.000 ofiar.
Najliczniej występują one w miejscowościach:
Krępa Kaszubska – cmentarz około 800 ofiar


Krępa Kaszubska
Kolkowo – zbiorowa mogiła 1.300 więźniarek
Rybino – cmentarz 800 więźniów


Rybino
Grodno, półwysep - zbiorowa mogiła 720 więźniarek;
Nawcz – cmentarz 600 ofiar;
dokładniej dawne baraki służby pracy Rzeszy.
Z 1400 więźniów dotarło tu 800. Z zimna, wycieńczenia i chorób zmarło tu około 600 więźniów, którzy zostali pochowani w zbiorowej mogile.
We wsi, miejscu obozu, stoi zbudowany w latach 1991-1994 kościół-pomnik pod wezwaniem Męczenników II wojny światowej.


Nawcz
Gniewino – zbiorowa mogiła 300 więźniarek


Gniewino
Puck – cmentarz 234 więźniów


Puck
Bilans ewakuacji Stutthofu oraz jego podobozów jest tragiczny.
Ocenia się, że we wszystkich ewakuacjach przeprowadzonych od 25 stycznia 1945r.
(w tym również w ewakuacjach drogą morską) zginęło około 25 000 więźniów.
Dla wielu z nich wyzwolenie nie było wybawieniem, ponieważ w dalszym ciągu umierali z powodu chorób i wycieńczenia.
Ofiar byłoby z pewnością więcej, gdyby nie poświęcenie ludności kaszubskiej, która jak mogła pomagała więźniom.
Pomimo zakazów i groźby utraty życia, dostarczano jedzenie i ubranie, pomagano w ucieczkach i ukrywaniu uciekinierów.
Bezpośrednio odpowiedzialnymi za śmierć tych ludzi są Niemcy stanowiący eskortę poszczególnych kolumn ewakuacyjnych, w tym żołnierze „ rycerskiej” Luftwaffe będący załogami podobozów znajdujących się na lotniskach wojskowych.
Jeżeli chodzi o odpowiedzialność za popełnione zbrodnie, to w procesach zbrodniarzy KL Stutthof sądzonych było tylko 72 SS-manów i 6 nadzorczyń, czyli znikomy procent z liczącej około 2000 członków załogi SS.
Paul Werner Hoppe – komendant Stutthofu odsiedział 7,5 roku z 9-letniego wyroku więzienia,
a esesman Otto Karl Knott, który zabijał ludzi w komorze gazowej został za to skazany przez sąd w ówczesnej RFN na 3,5 roku więzienia.
Następną wsią był Łówcz Górny, gdzie Niemcy w pobliskim lesie rozstrzelali 512 więźniów obozu KL Stutthof.
Miejsce to upamiętnia drewniany krzyż autorstwa Adama Barana.
Najbardziej poruszającym jest pomnik wystawiony w 2001 r. na miejscu obozu w Gęsi, usytuowany na skraju doliny rzeki Łeby, ok. 2 km na zachód od drogi Lębork - Łeba,( jak zwykle mikroskopijny znaczek przy ruchliwej szosie, którą tłumnie podążają niewinni i biedni Niemcy). Pomnik ten ma formę prostokątnej ściany obłożonej metalowymi płytami, które wystylizowano na karty z obozowej kartoteki.
Rzędy nazwisk, beznamiętne rubryki urzędowych formularzy, smętny krajobraz w tle - przy minimum środków artystycznych uzyskano efekt zmuszający do zadumy nad tragicznymi losami tysięcy więźniów Stutthofu, którzy zginęli w tej okolicy na kilka czy kilkanaście dni przed wyzwoleniem.


OPRACOWANIE NOWSZE:


Marsz Śmierci
EWAKUACJA OBOZÓW STUTTHOF:


EWAKUACJA OBOZÓW STUTTHOF

RÓŻNE NOTKI :

http://www.rodzinaoswiecimska.pl/vii-marsz-i-rejs-smierci-kl-stutthof/

Marsz i Rejs Śmierci KL Stutthof

http://stutthof.org/node/173

1. Ewakuacja piesza więźniów obozu centralnego KL Stutthof (I, II i IV Kolumny)
Do połowy stycznia 1945 r. stan obozu macierzystego wynosił około 25.000 więźniów, w podobozach przebywało ponad 22.000 osób. Śmiertelność w obozie wahała się od 250 do 450 osób na dobę.
Krematorium nie nadążało ze spalaniem zwłok, dlatego pozostałe trupy  palono poza obozem na stosie, polewając je łatwopalnym płynem.
Dnia 16 stycznia dowódca SS i policji w Gdańsku, Fritz Katzmann, wydał rozkaz ewakuacji KL Stutthof.
W dniach 23 i 24 stycznia wojska radzieckie zbliżały się do Elbląga i Malborka.
W dniach 25 i 26 stycznia ewakuowano 11.500 więźniów, tworząc 9 kolumn i podążając w kierunku Lęborka, miasta oddalonego 140 kilometrów od obozu KL Stutthof. Eskorta każdej kolumny składała się z podoficera SS i 40 SS-manów uzbrojonych w pistolety maszynowe, granaty i 2 karabiny maszynowe.
Do ich dyspozycji były także specjalnie przeszkolone psy.
Przed wymarszem więźniowie otrzymali prowiant składający się z 500 gramów chleba i 120 gramów margaryny na osobę.
Większość wygłodniałych więźniów zjadła żywność już w  dniu wymarszu.
Wśród więźniów wielu było zarażonych tyfusem, wielu cierpiało na krwawą biegunkę i inne dolegliwości.
Pogoda była mroźna.
Temperatura spadała do -20°C.
Trasa marszu zajęta była przez cofające się jednostki Wehrmachtu i ewakuowaną niemiecką ludność cywilną.
Kolumny marszowe musiały pójść bocznymi drogami, błądząc po bezdrożach w głębokim śniegu.
Nie było przygotowanych noclegów ani produktów żywnościowych.
Na noclegi zamykano więźniów w dużych oborach, stodołach, kościołach.
Coraz więcej osób, wyczerpanych marszem i chorobą, padało na śnieg i SS-mani strzelali do nich bez skrupułów.


ŻADNA KOLUMNA NIGDY NIE DOTARŁA DO LĘBORKA!
W pomieszczeniach szkoły SS w Lęborku, w których zamierzano umieścić więźniów, został zorganizowany szpital polowy i kwatery dla żołnierzy Wehrmachtu.
Z tego powodu na obozy ewakuacyjne przeznaczono obozy barakowe nieprzystosowane do warunków zimowych, tzw. Reichsarbeitsdienst (niemieckie obozy pracy: w skrócie RAD).


Lębork
W żadnym z tych małych obozów nie zapewniono więźniom najprostszych warunków bytu, a szczególnie dokuczał im kompletny brak żywności.
Obozy te położone były w miejscowościach: Gęś, Krępa Kaszubska, Tawęcino, Rybno, Nawcz, Łówcz, Gniewino, Toliszczek, Rybno, a dla więźniów z podobozów: Kolkowo i Godętowo.
W początkach marca 1945 r. wojska radzieckie rozpoczęły uderzenie na Sławno i Słupsk.
Obozy ewakuacyjne znalazły się blisko linii frontu. Władze niemieckie zarządziły ponowną ewakuację z punktami docelowymi: Puck i Gdynia.
Zamierzenia te nie zostały zrealizowane ze względu na szybko przesuwającą się ofensywę radziecką.
Pierwsza kolumna, licząca 1.600 więźniów, wyruszyła z obozu o 6:00 rano dnia 25 stycznia 1945 r. przez Mikoszewo, Cedry Małe i Wielkie.
Śmiertelność w obu kolumnach była wysoka, bowiem już wychodząc z obozu, więźniowie byli zarażeni tyfusem albo byli „muzułmanami”, skrajnie wycieńczonymi biegunką i głodem.
Ludzie padali na śniegu jak kłody, a eskorta esesmańska wykańczała ich strzałem w głowę.
Przez 7 dni szli drogą śmierci przez Kolbudy, Żukowo, Łebno, Linię,


Kętrzyno
Rozłazino, Łęczyce, Rekowo, Gęś i Krępę Kaszubską.
Od wioski do wioski alarmowano: „Stutthof idzie!” Kaszubi mimo protestów ze strony strażników esesmańskich ofiarnie pomagali przechodzącym nędzarzom – chlebem, gorącą kartoflanką, zupą marchwiową.
Gdyby nie pomoc ze strony ludności kaszubskiej, żniwo śmierci wśród więźniów KL Stutthof byłoby jeszcze większe.
Obydwie kolumny zatrzymały się w obozach RAD, „Reichsarbeitsdienst’” –  Służba Pracy Rzeszy.
Czwarta kolumna, licząca 1.250 więźniów,  25 stycznia o godz. 10.00 wyruszyła pieszo  z obozu w kierunku Mikoszewa.
Przeprawiła się przez Wisłę i dotarła do miejscowości Cedry Małe.
Łącznie przeszła 22 km. Kolumna ta szła tą samą drogą co dwie poprzednie, aż do miejscowości Linia.


Linia
Kołując, dotarła dnia 3 lutego do Rozłazina, gdzie część więźniów zanocowała w kościele, a druga w szkole.
Około 1.600 więźniów zakwaterowano w wiosce Gęś w byłym obozie RAD oraz 1.000 więźniów w Krępie Kaszubskiej. Warunki bytu więźniów w obu obozach były okropne – dominowały głód, ścisk i brud.
Miliony wszy powodowały rozprzestrzenianie się tyfusu. Więźniowie otrzymali 1 kromkę chleba na tydzień i 1/2 l nieposolonej zupy dziennie, w której pływały dwa zgniłe ziemniaki i kawałek kwaśnego mięsa.
Z tego wynika, że racja żywnościowa  została więźniom zmniejszona prawie siedmiokrotnie.
A przecież już w KL Stutthof  wydawane porcje były głodowe.
Głód przybrał takie rozmiary, że więźniowie bili się o wyrzucane z kuchni odpadki – nawet surowe jelita końskie połykali na miejscu.
Przy  wysypisku niepotrzebnych odpadków, cuchnących i brudnych, niektórzy więźniowie ginęli pod seriami z karabinu maszynowego.
Zaczęły się potęgować choroby, a zwłaszcza biegunki i tyfus.
Nie dość tego – wydawano polecenia stawiania się więźniów do dyspozycji Wehrmachtu do robót fortyfikacyjnych.
Po 33 dniach pobytu w obu obozach stan liczebny więźniów wynosił 1.500, co oznaczało, że 1.100 osób zmarło w straszliwych cierpieniach.
Ponowna ewakuacja nastąpiła 9 marca.
Tylko 1.000 więźniów było zdolnych stanąć do dalszego „Marszu Śmierci”.
Pędzono ich przez Nową Wieś Lęborską do Godętowa.
Na nocleg zatrzymywano ich na podwórzu majątku. Następnie kontynuowano marsz przez Łęczyce


Łęczyce
, Rybno do Piaśnicy.
W Piaśnicy kolumnę podzielono na dwie części, jedną 600-osobową popędzono w kierunku Pucka, a drugą 300-osobową do Wejherowa.
Ofiary ostatnich kilometrów marszu i rozstrzeliwań, dokonywanych krótko przed wyzwoleniem,  pochowane są na cmentarzu w Pucku i Wejherowie.
Wyzwolenie więźniów przez wojska radzieckie nastąpiło 12 marca 1945 r., w tym samym dniu w Pucku i Wejherowie.
Reasumując, z liczby 4.200 więźniów z kolumny I, II i IV-ej:
około 1.800 osób zostało ofiarami „Marszu Śmierci”;
los około 600 osób, najbardziej poszkodowanych, jest nieznany;
około 200 więźniów ratowało się ucieczką – lecz, czy była ona zbawienną, nie wiadomo!?
około 1.600 osób doczekało wyzwolenia.
Na puckim cmentarzu  w miejscu zbiorowej mogiły stoi piękny pomnik z marmurową tablicą i  następującym napisem na niej:
„Tu spoczywa 234 bezimiennych więźniów obozu koncentracyjnego w Sztutowie narodowości polskiej, czeskiej, holenderskiej, węgierskiej oraz obywateli radzieckich pomordowanych przez hitlerowców podczas marszu śmierci oraz zmarłych z wycieńczenia i chorób w szpitalu puckim, wśród nich uczestnicy powstania warszawskiego. Cześć ich pamięci!”
2. Los Kolumny IX kobiet
Należy przedstawić jeszcze los Kolumny IX – kobiet, która doszła do obozu docelowego w Toliszczku.
Ostatnia kolumna 1.600 kobiet, w większości Żydówek, Polek i Rosjanek, dnia 4 lutego po 10 dniach marszu  dotarła do Luzina
, co mieszkanka Luzina, Stanisława Raszewska, tak relacjonowała: „W niedzielę przyszły same kobiety, co za okropny widok, gołe, bose, rozczochrane i zawszone. Kobiety ulokowano w dwóch kościołach”.
Po przenocowaniu w Luzinie kobiety ruszyły w trasę: Kostkowo, Rybno do Toliszczek, pokonując ok. 170 km.
Po 11 dniach marszu pozostawiono na trasie około 300 martwych kobiet.
W Toliszczku więźniarki pozostały w opuszczonym majątku niemieckim do 9 marca 1945 r.
Na 5 dni wydano im jednorazowo na osobę 125 g chleba oraz każdego dnia ¼ litra polewki ugotowanej z rzepy pastewnej.
Wody pitnej nie było.
Kobiety piły z kałuż i rowów.
Wybuchła straszna epidemia tyfusu i dyzenterii. SS-manki wypędziły więźniarki na mróz, gołe,  jedynie w koszulach na gimnastykę.
Chleba chorym w ogóle nie wydawano, a Armia Radziecka po wyzwoleniu kobiet znalazła w magazynie sterty spleśniałego chleba.
W tym samym czasie esesmanki obżerały się smacznymi potrawami skonfiskowanymi u okolicznych rolników. Również w Toliszczku esesmanki zarządziły akcję odwszawiania, która polegała na tym, że odzież zanurzano w płynie dezynfekcyjnym, a zmoczone ubrania – łachmany więźniarki musiały nałożyć na siebie.
Dnia 10 marca 1945 r. nastąpiła dalsza ewakuacja i we wsi Zamostne więźniarki doczekały się upragnionej wolności.
Około 700 więźniarek pozostało na trasie ,,Marszu Śmierci”; los około 350 osób jest nieznany; około 50 więźniarek ratowało się ucieczką – nie wiadomo, z jakim skutkiem, a tylko dla 500 więźniarek zaświtała Jutrzenka Wolności.
Podsumowanie
Ewakuacja KL Stutthof nie była prawidłowo przygotowana. Nie wzięto pod uwagę szeregu czynników, takich jak: warunki atmosferyczne, nie przewidziano epidemii tyfusu i biegunki, nie zaplanowano dróg ewakuacji.
(Na tych samych drogach ewakuował się Wehrmacht i uciekająca niemiecka ludność cywilna. Więźniowie musieli ustąpić i pójść bezdrożami).
Założenia organizacyjne władz SS pozostały na papierze; kompletny brak wyżywienia, opieki lekarskiej, nieprzygotowanie noclegów to była rzeczywistość. Eskorta za  przyzwoleniem władz SS zabijała wycieńczonych więźniów.
Ewakuacja obozu centralnego spowodowała śmierć około 5.700 osób.
Co do dalszych 1.600 osób pozostaje niewiadoma, co do ich losu.
Mogiły ofiar ewakuacji więźniów KL Stutthof, znane i nieznane, rozsiane są na przestrzeni całego Pomorza Gdańskiego, od Sztutowa po Lębork, Wejherowo


Wejherowo
i Puck na trasach zwanych trasami „Marszu Śmierci”.
Liczba ofiar byłaby znacznie większa, gdyby nie ofiarna pomoc ludności kaszubskiej. Od wsi polskiej, od jednej do drugiej i trzeciej rozlegał się głos: „Stutthof idzie!”
Ofiar „Marszu Śmierci” byłoby o kilkaset osób więcej. Opinie te potwierdzają w swych relacjach dziesiątki więźniów: Polaków, Żydów, Rosjan, Duńczyków, Norwegów, Francuzów .
Odpowiedzialność za śmierć wielu więźniów KL Stutthof ponoszą: komendantura tego obozu, Główny Urząd Administracji i Gospodarki SS i jego szef, Oswald Pohl oraz inspektor obozów koncentracyjnych, Richard Glück .
Według relacji prof. Czesława Pilichowskiego śmiertelność pod względem procentowym dla KL Stutthof wynosiła 70,8%. (Najniższą śmiertelność miał obóz koncentracyjny Buchenwald – 23,5%, a najwyższą obóz zagłady KL Auschwitz – Birkenau – 90,0%).
3. Ewakuacja piesza więźniów podobozów KL Stutthof
W chwili ewakuacji w drugiej połowie stycznia 1945 stan liczebny więźniów i więźniarek wynosił 22.500 osób. W tym najliczniejsze podobozy były:
w Królewcu i okolicach      -  4.700 osób
w Elblągu i okolicach          -  5.000 osób
w Toruniu i okolicach         -  3.200 osób
w Pruszczu Gdańskim        -  1.100 osób
w Bydgoszczy Wschód        -  1.300 osób
w Policach koło Szczecina   – 2.200 osób;
łącznie około 17.500 osób.                                     -
W pozostałych około 14 podobozach, mniej licznych, mieściło się dalszych 5.000 więźniów i więźniarek.
W podobozie w Królewcu i w okolicznych, w których przebywało 4.700 kobiet i mężczyzn narodowości żydowskiej, ewakuacja nastąpiła 20 stycznia 1945 r. Najpierw zbierano komanda z okolic, a następnie 26 stycznia nastąpił wymarsz zbiorczy w kierunku miasta Palmnicken nad Morzem Bałtyckim. Ponad dobę trwał ciągły marsz w silnym mroźnym wietrze i głębokim śniegu. Osoby, niemogące dotrzymać kroku maszerującej kolumnie, eskorta rozstrzeliwała. W Palmnicken więźniów umieszczono na terenie nieczynnej fabryki, Stallhalle, gdzie przebywali przez 5 dni, nie otrzymując prawie żadnego pożywienia i picia.
Dnia 31 stycznia wieczorem zwołano apel i oznajmiono więźniom, że natychmiast wyruszają w kierunku portu Piławy (Pilau), gdzie będą dalej ewakuowani statkiem do Hamburga. Jednakże informacja ta była nieprawdziwa. Po kilku godzinach marszu wzdłuż morza eskorta zaczęła odłączać od kolumny grupy osób i ich rozstrzeliwać.
Uratowana z masakry Fryda Gabrylewicz wspomina: „I właśnie moja grupa została odcięta, było nas 8 piątek, reszta poszła dalej, a nas zatrzymali. Wprowadzono nas dalej od brzegu morza, gdzie była cienka warstwa lodu, która załamywała się pod naszymi nogami. Przekonaliśmy się, że wprowadzono nas na Morze Bałtyckie. Kazano nam się położyć. Utworzyło się koło z całej czterdziestki. Esesmani podchodzili powoli, było ich 4 – 5, do każdej z nas i rozstrzeliwali. Leżałam głową w dół. Słyszałam jęki. Prawie na mnie leżał jeden trup. Czułam, że cieknie mi coś ciepłego po twarzy. Była to krew. Obok mnie leżała jedna koleżanka. My obie, zostałyśmy, niepostrzelone, może dlatego, że inne trupy nas zasłaniały.   (…)   W pewnym momencie   esesmani zaczęli krzyczeć: „Schnell aufstehen und laufen”. Trzy kobiety jeszcze niezupełnie postrzelone wstały i wtedy zostały zastrzelone. Koleżanka też chciała wstać, ale ją przycisnęłam ręką i nie wstała. Później zaległa cisza, którą przerwały jęki konających. Po kilku minutach słyszymy kroki. Przyszli ci sami posteni, by sprawdzić, czy ktoś żyje. I zaczęła się strzelanina na nowo, przy której koleżanka dostała kulę w plecy, która wyskoczyła jej przodem i mnie zraniła w brzuch. Po minucie dostaję znowu kulę w nogę. (…) Koleżanka moja szepnęła: „Och, Fryda” i umarła. Ja leżę w przeraźliwych bólach i czekam na śmierć. (…) Wokół zaległa cisza. Nagle słyszę trzask, ale nie wiem, co to jest. Był to trzask lodu. Podnoszę głowę i widzę, jak lód się załamuje i trupy wpadają do morza” .
Podobny opis zbrodni dokonanej w nocy 31 stycznia 1945 r. w pobliżu wsi Sorgenau przedstawiały inne uratowane z masakry więźniarki. Nie sposób stwierdzić, ilu ludzi uratowało się. Zbrodni tej dokonała eskorta, która składała się z załóg poszczególnych podobozów. Wśród nich byli m.in. SS Unterscharführer Stock, SS-Hauptscharfürer Ernst Thulke, SS-Oberscharführer Hans Kauffeldt. W eskorcie tej były również nadzorczynie SS oraz żołnierze Luftwaffe, którzy stanowili załogi podobozów znajdujących się na lotniskach wojskowych.
Ewakuację najdalej wysuniętych na wschód podobozów w miejscowościach Nagószewo i Gutowo rozpoczęto 17 stycznia 1945 r. Najpierw wszystkie więźniarki zgromadzono w obozie w Gutowie, łącznie ok. 700 kobiet, z których ok. 400 było chorych i niezdolnych do marszu. Do ich likwidacji SS-mani przystąpili już 15 stycznia, kiedy to zgromadzili wszystkie na placu, a następnie chorym i słabym kobietom rozbijali głowy kolbami karabinów lub kijami, niektóre rozstrzeliwali. Pozostałym wstrzyknięto płyn uśmiercający, a po jego nieskutecznym  zadziałaniu rozbijano kobietom głowy kolbami karabinów.
Około 300 kobiet ewakuowano w kierunku Nowego Miasta Lubawskiego. Dotarły do Grudziądza i po przekroczeniu Wisły podążały w kierunku północno-zachodnim. Dalszy ich los jest nieznany.
Podsumowując ewakuację podobozów KL Stutthof, należy stwierdzić, że okres od połowy stycznia do końca kwietnia 1945 r. był najtragiczniejszym z całego okresu funkcjonowania tych podobozów. W tym czasie na trasach pierwszego Marszu znalazło się ponad 20.000 więźniów. Selekcje, uśmiercanie zastrzykiem, rozstrzeliwanie, choroby, w tym tyfus i dyzenteria oraz potworny głód spowodowały śmierć prawie 12.000 osób, w tym większości kobiet narodowości żydowskiej. Ich mogiły, znane i nieznane, rozsiane są na przestrzeni setek kilometrów.
W czterech województwach mamy 37 mogił zbiorowych, w tym 26 w województwie pomorskim. Ogółem w tych zbiorowych mogiłach umieszczono ok. 8.000 ofiar. Najliczniej występują one w miejscowościach:
Krępa Kaszubska – cmentarz około 800 ofiar;
Kolkowo – zbiorowa mogiła 1.300 więźniarek żydowskich;
Rybno – cmentarz 800 więźniów;
Grodno, półwysep - zbiorowa mogiła 720 więźniarek żydowskich;
Nawcz – cmentarz 600 ofiar;
Gniewino – zbiorowa mogiła 300 więźniarek;
Puck – cmentarz 234 więźniów .
Bezpośrednio odpowiedzialnymi za śmierć tych ludzi są załogi podobozów, które stanowiły eskortę poszczególnych kolumn ewakuacyjnych.
4. Ewakuacja morska więźniów KL Stutthof
            Rozkaz H. Himmlera o nieoddawaniu więźniów w ręce wroga został wydany dnia 14 kwietnia 1945 roku komendantom niemieckich obozów koncentracyjnych. (Rozkaz oznajmiał, że przekazanie nie wchodzi w rachubę, bowiem żaden więzień nie może wpaść żywy w ręce wroga). Z tego względu we wszystkich obozach nastąpiła ewakuacja pozostałych przy życiu więźniów,  nawet tych będących u kresu życia, zarażonych tyfusem, cierpiących na krwawą biegunkę, owrzodzonych, wycieńczonych morderczą pracą, śmiertelnie zgłodniałych.
Niemcy otworzyli śluzy i spowodowali wielką powódź na Żuławach. Jedyną drogą ewakuacyjną stał się transport z Mikoszewa przez Zatokę Gdańską na Półwysep Helski. Dnia 25 kwietnia 1945 r.  na barkę „Wolfgang” załadowano około tysiąca więźniów. Na drugiej barce, „Vaterland”, w porcie helskim załadowano również około tysiąca więźniów. Na trzeciej barce bez nazwy pomieściło się 600 więźniów oraz na czwartej, tzw. „kwarantannowej”,  około 500 więźniów. Ta ostatnia oznaczona była żółtą flagą sygnalizującą zakaźnie chorych.
W czasie Rejsu Śmierci zmarłych wyrzucano za burty barek  po uprzednim rozebraniu do naga. Eskorty dokonywały ostatnich morderstw, spychając z górnych pokładów do morza osłabionych, a nawet zdrowych więźniów. Były przypadki samobójstw  popełnianych przez więźniów z rozpaczy.
Konwój barek zatrzymał się 29 kwietnia 1945 roku w Sassnitz na wyspie Rugii. Dnia 30 kwietnia zatrzymały się na redzie portu w Stralsundzie obydwie barki, „Wolfgang” i „Vaterland”, a 2 maja stanęły obok dwóch dużych niemieckich statków, „Cap Arcona” i „Thielbeck”,  na redzie portu Neustadt. Następnego dnia, 3 maja, port Neustadt został zaatakowany przez eskadrę samolotów angielskich i godzinę później do miasta wkroczyła 2. Armia Brytyjska.
Należy zaznaczyć, że w nocy z 2 na 3 maja esesmani odczepili holowniki od barek i skierowali je do portu Neustadt. Tymczasem więźniowie, przeczuwając najgorsze, doholowali obydwie barki do brzegu. Esesmani powracający po nocnym pijaństwie wymordowali wszystkich chorych na barkach oraz osłabionych marszem do Neustadt.
Spośród 2.000 więźniów załadowanych na barki „Wolfgang” i „Vaterland” podczas rejsu zginęło około 800 więźniów, ponad 200 zostało zamordowanych w Neustadt, a kilkadziesiąt osób zmarło w trakcie leczenia po wyzwoleniu. Łącznie poniosło śmierć „z powodu ewakuacji”  około 1100 więźniów. Przy życiu pozostało około 900 więźniów.
W dniu 5 maja 1945 r. przedstawiciele duńskiego ruchu oporu i duńskiego Czerwonego Krzyża przejęli z barki, która wpłynęła do portu rybackiego Klintholm 345 więźniów, z których  wkrótce zmarło, z wycieńczenia i chorób, 21 osób.
Ostatni transport, około 1000 więźniów, z KL Stutthof wyprowadzono 27 kwietnia 1945 r. Załadowani na barkę „Ruth” dopłynęli 4 maja do portu we Flensburgu. Uwięzieni przez władze niemieckie do dnia 10 maja na parowcu „Rheinfels” razem z grupą ewakuowanych więźniów z KL Neuengamme, zostali następnie przejęci przez szwedzki Czerwony Krzyż, który zorganizował rejs na statku „Homberg” do Malmö w Szwecji.
Więźniowie KL Stutthof otoczeni troskliwą opieką przez duński i szwedzki Czerwony Krzyż po kilkumiesięcznej rekonwalescencji mogli powrócić do swoich krajów lub wybrać z przyczyn politycznych emigrację.
5. Ewakuacja  więźniów KL Stutthof z podobozu w Gdyni drogą morską
Ewakuacja więźniów KL Stutthof z podobozu w Gdyni trwała od 25 marca do 3 maja 1945 roku.
Więźniowie KL Stutthof pracowali w gdyńskiej Stoczni Remontowej przy montażu łodzi podwodnych dla Kriegsmarine.
Po raz pierwszy więźniów wyprowadzono z obozu  8 marca 1945 roku do portu wojennego na Oksywiu – ewakuacja nie doszła jednak do skutku, ponieważ kapitan statku odmówił przyjęcia więźniów na pokład. Również druga próba ewakuacji więźniów na statek Czerwonego Krzyża zakończyła się fiaskiem.
Żołnierze 2. Frontu Białoruskiego dowodzeni przez marszałka Rokossowskiego zbliżali się do miasta i portu Gdyni. Z tego powodu dnia 25 marca wśród ogólnej paniki w czasie drogi z obozu do portu, spośród 700 więźniów, zbiegło 80. Pozostałych przyjęły  na pokład niewielkie statki niemieckiej floty handlowej: statek „Elbing” przyjął 250 więźniów, a statek „Zephyr” –  368 więźniów.
Statki „Elbing” i „Zephyr” opuściły port helski w konwoju innych statków w godzinach wieczornych 27 marca 1945 roku. W czasie rejsu przez kilka dni więźniowie nie otrzymywali ani żywności, ani wody, bowiem prowiant przeznaczony dla nich skonfiskowała grupa funkcjonariuszy gestapo z Gdyni, która na Helu weszła na pokład statku.
Statek „Elbing” uniknął na trawersie portu Świnoujście uderzenia torpedy z radzieckiej łodzi podwodnej i wpłynął do Hamburga 29 marca 1945 roku. Po kilku dniach więźniów KL Stutthof skierowano do podobozu KL Neuengamme i 12 kwietnia do jenieckiego obozu X-B w Sandbostel. Drastycznie ciężkie warunki w podobozie KL Neuengamme i w obozie jenieckim Sandbostel oraz Rejs Śmierci z Gdyni do Hamburga spowodowały zastraszającą śmiertelność wśród więźniów. Nie można dokładnie obliczyć strat wśród tej grupy osób. Do dzisiaj nie wiadomo, ilu przeżyło ze stanu 250 zaokrętowanych w Gdyni na statek „Elbing”.
Dnia 28 kwietnia 1945 roku wojska brytyjskie weszły na teren obozu jenieckiego, znajdując wiele ciał zmarłych więźniów i wielu chorych skrajnie wycieńczonych.
Statek „Zephyr” w czasie rejsu został zaatakowany przez lotnictwo radzieckie. Na skutek awarii silnika  przez cztery doby dryfował i w końcu dobił do portu kilońskiego. Dnia 2 kwietnia więźniowie opuścili statek i zaprowadzono ich do obozu Arbeitserziehungslager „Nordmark”, a po 6 dniach drogą kolejową dotarli do KL Neuengamme. Część bardzo chorych więźniów ze statku „Zephyr” dołączono do tzw. „transportu muzułmanów” i wysłano 8 kwietnia do KL Bergen Belsen. Transport ten nie dotarł do miejsca przeznaczenia, ponieważ 15 kwietnia wkroczyły tam wojska brytyjskie. Po bardzo wyczerpującym marszu więźniowie dotarli do obozu jenieckiego Sandbostel, gdzie pod koniec kwietnia wyzwoliły ich wojska brytyjskie.
Drugą, większą część więźniów ze statku „Zephyr”, drogą kolejową  ewakuowano do Lubeki. W porcie Neustadt w Zatoce Lubeckiej zostali częściowo zaokrętowani na statek drobnicowy „Thielbeck” i na statek pasażerski „Cap Arcona” (o wyporności 27571 BRT) oraz na statek handlowy „Aten”. Łącznie zaokrętowano na trzy statki: „Cap Arcona”, „Thielbeck” i „Aten”  9.400 więźniów, w tym około 9.000 więźniów z numeracją z obozu KL Neuengamme.
W dniu 3 maja 1945 roku w południe kapitan statku „Aten” dostał radiotelegram z rozkazem wpłynięcia statku do nadbrzeża portowego Neustadt w celu zabrania dalszych więźniów. Ucieczka więźniów KL Stutthof w nocy z 2/3 maja z redy Zatoki Lubeckiej oraz wykonanie rozkazu przyczyniło się do ocalenia statku i więźniów od zatopienia, bowiem o godzinie 14:30 eskadra angielskich samolotów zaatakowała statki stojące na redzie Zatoki Lubeckiej: „Thielbeck”, „Cap Arcona” i statek „Deutschland”. Trafiony statek „Thielbeck” w krótkim czasie zatonął. Luksusowy statek „Cap Arcona” trafiony kilkakrotnie, płonąc, po godzinie wywrócił się do góry dnem. Wrak okrętu wystawał prawą burtą 8 metrów nad powierzchnią morza.
Ze statku „Thielbeck” uratowało się tylko 50 osób, w tym 22 Polaków, a ze statku „Cap Arcona” 350 osób. Na statku „Deutschland” nie było ani jednego więźnia, a jego załoga  podczas ataku zdążyła szczęśliwie go opuścić. Na statku „Athen” przebywało około 2.000 więźniów KL Neuengamme, w tym kilku ewakuowanych 25 marca 1945 r. z podobozu KL Stutthof w Gdyni. Na nabrzeżu  zaś oczekiwało na załadunek z barek kilkuset więźniów KL Stutthof.
Tego samego dnia, 3 maja o godzinie 15:15, do miasta Neustadt wkroczyły wojska brytyjskie. Więźniami ocalałymi ze statków zaopiekowały się władze angielskie, a następnie przedstawiciele szwedzkiego Czerwonego Krzyża, przewożąc chętnych na rekonwalescencję do Szwecji. Wielu więźniów po wyzwoleniu zmarło.
Tragiczny przebieg ewakuacji więźniów KL Stutthof z podobozu gdyńskiego drogą morską nie pozwala na podanie liczby ofiar i ocalałych więźniów. Szacuje się, że mogło ocaleć w sumie około 200 więźniów – łącznie z tymi, którzy uciekli w drodze z podobozu w Gdyni do portu .
Według oceny prof. Czesława Pilichowskiego śmiertelność dla obozu KL Stutthof pod względem procentowym wynosiła 71% .
            Historia Stutthofu  „trwała” 5 lat i 8 miesięcy, od września 1939 r. do 10 maja 1945 r. Obóz pierwotnie położony na obszarze 0,5 ha „rozrósł się” do 120 ha powierzchni, powiększył liczbę więźniów ze 150 osób, aresztantów  z pierwszego transportu z 2 września 1939 r. do blisko 60.000 we wrześniu 1944 r. Władze SS planowały dalszą rozbudowę obozu, aby stale mogło w nim  przebywać 100.000 więźniów.
KL Stutthof był miejscem eksterminacji nie tylko dla Polaków z Pomorza i pozostałych terenów Polski, ale także dla obywateli pochodzących z wielu innych krajów europejskich okupowanych przez Rzeszę Niemiecką.
Plan ewakuacji.
Plan ewakuacji Okręgu Gdańsk-Prusy Zachodnie opracowany w sztabie Alberta Forstera, otrzymał kryptonim "Eva-Fall" i zatwierdzony został już 4 września 1944 roku. Plan ewakuacji Pomorza Gdańskiego obejmował całą ludność, nie tylko Niemców, w tym także przymusowych robotników przemysłowych i rolnych. Ewakuacja tej grupy miała na celu dalsze zapewnienie Trzeciej Rzeszy darmowej siły roboczej. Uwzględniając natomiast w planie ewakuację więźniów obozu KL Stutthof, Forster podporządkował się istniejącemu w tej kwestii rozkazowi Himmlera, który w obliczu zbliżającej się ofensywy styczniowej nakazał ewakuację obozów koncentracyjnych i przetransportowanie więźniów do obozów położonych dalej od linii frontu.
Plan ewakuacji Stutthofu zaczęto opracowywać jesienią 1944 roku. Propozycja komendanta obozu, Hoppego, aby wykorzystać jako pomieszczenie zastępcze obozu szkołę podoficerów SS w Lęborku nie została zaakceptowana w Berlinie. Rozważono zatem inne rozwiązanie. W porozumieniu z dowództwem marynarki wojennej zaproponowano, aby więźniów ewakuować statkami do Niemiec, prawdopodobnie do KL Neuengemme. Ta koncepcja zyskała uznanie.
Ostatecznie, plan opracowany w porozumieniu z Wyższym Dowódcą SS i Policji, Fritzem Katzmannem, przewidywał dwa warianty ewakuacji więźniów. Pierwszy - statkami z portów Gdańska i Gdyni, drugi pieszo do szkoły podoficerów SS w Lęborku.
16 stycznia Katzmann wydal rozkaz organizacyjny do "Eva-Fall". W trzecim stopniu ewakuacji, po ogłoszeniu hasła "Seehund" (foka), miała rozpocząć się ewakuacja KL Stutthof według szczegółowego planu opracowanego przez komendanturę obozu. Przystąpiono zatem do działań mających na celu wdrożenie pierwszego wariantu planu ewakuacji. Szybko okazało się, że jest on nierealny, gdyż statki są potrzebne do ewakuacji niemieckiej ludności cywilnej. Komendant Hoppe otrzymał zdecydowaną odmowę.
Od 20 stycznia funkcjonowanie obozu przestawiono na działania związane ze stopniową jego likwidacją. Wszystkie komanda zewnętrzne i pobliskie podobozy (Gerhard EPP w Sztutowie, Hopehill) zlikwidowano, a więźniów ściągnięto do obozu.
Formalny rozkaz ewakuacji mienia obozowego wydał komendant dopiero 23 stycznia 1945 roku, choć częściowo rozpoczęto ją już jesienią 1944 roku.
Bezpośredni rozkaz ewakuacji więźniów wydał komendant obozu, Paul Werner Hoppe. Rozkaz ten, Einsatzbefehl nr 3, datowany 25 stycznia 1945 roku o godzinie 5, zarządzał rozpoczęcie ewakuacji jeszcze tego samego dnia o godzinie 6.
Kierownikiem ewakuacji został Schutzhaftlagerführer Teodor Meyer. Do jego sztabu włączono SS-Unterscharführera Reissa i lekarza SS-Hauptsturmführera dra Lauba. Tekst rozkazu powielono w 27 egzemplarzach, z których 11 przeznaczono dla dowódców kolumn. Określał on trasę ewakuacji, która ze Stutthofu prowadziła przez:
Mikoszewo - Nickelswalde,
Szewce - Schusterkrug,
Błotnik - Schmerblock,
Cedry Małe - Klein Zünder,
Cedry Wielkie - Gross Zünder,
Trutnowy - Trutenau,
Pruszcz Gdański - Praust,
Straszyn - Straschin,
Bąkowo - Bankau,
Lublewo - Löblau,
Kolbudy - Kahlbude,
Niestępowo - Nestempohl,
Żukowo - Zuckau,
Przodkowo - Seefeld,
Załęże - Zahlense,
Pomieczyno - Poniczyn,
Luzino - Lusin,
Godętowo - Goddenow,
Lębork - Lauenburg.
Przewidywano siedem dni marszu. Więźniowie mieli być podzieleni na kolumny, po około 1000 osób każda. Odległość pomiędzy poszczególnymi kolumnami miała wynosić przynajmniej 7 km. Każda kolumna męska miała mieć jednego podoficera SS i czterdziestu Postenów. Kolumny żeńskie miały mieć jednego podoficera SS, piętnastu Postenów i odpowiednią liczbę Aufseherinnen. Pomocnikami transportu kolumn męskich mieli być Blockführerzy.
Do ochrony mieli być skierowani także SS-Hauptsturmführerów Hauschilda i Tschesnego.
Całością ochrony miał kierować SS-Hauptsturmführer Reddig. Dwie grupy rezerwowe, składające się z jednego podoficera SS i dziesięciu Postenów każda, miały maszerować na końcu trzeciej i szóstej kolejnej kolumny. Ochrona miała być uzbrojona w pistolety maszynowe i granaty ręczne, a na każdą kolumnę męską miały przypadać dwa lekkie karabiny maszynowe.
Do rozpoznania drogi i przygotowywania kwater wydzielono osobną grupę: jednego podoficera i dziesięciu ludzi.
Wyraźnie zarządzono, by wszelkie próby ucieczek i buntów likwidować przy użyciu broni.
Przewidziano też opiekę lekarską. Przy każdej kolumnie miał być jeden lekarz więzień i dwóch pielęgniarzy. Nad całością opieki lekarskiej miał czuwać SS-Hauptsturmführer doktor Plaza z jednym sanitariuszem esesmanem. Mieli oni maszerować na końcu drugiej kolumny i zorganizować opiekę w podobozie Kochstedt pod Pruszczem Gdańskim. Co dwie kolumny miał być poza tym jeden sanitariusz esesman. Dla więźniów chorych miało być przeznaczonych sześć zaprzęgniętych sań z furmanami więźniami.
Przeprawa przez Wisłę w Mikoszewie miała być zorganizowana przez SS-Untersturmführerów Thuna i Lenkeita.
Meyera jako kierownika ewakuacji zobowiązano do codziennego składania komendantowi obozu oraz pełnomocnikowi Wyższego Dowódcy SS i Policji w Gdańsku ds. ewakuacji obozu Stutthof, dr. Putzowi, meldunku o jej przebiegu. Po przekroczeniu granicy Okręgu Gdańsk-Prusy Zachodnie miał on skontaktować się z Wyższym Dowódcą SS i Policji w Szczecinie, Mazuwem, gdyż Lębork leżał na terenie jemu podległym.
Zgodnie z rozkazem piesza ewakuacja miała dojść gdzieś w okolice Lęborka, natomiast nie wiadomo co miało być dalej. Prawdopodobnie dopiero miały nadejść rozkazy, po dojściu ewakuowanych kolumn na miejsce.
Ewakuacja.
Ewakuację rozpoczęto 25 stycznia rano. Tego dnia obóz opuściło 24 414 więźniów. Większość z nich pochodziła z centralnego obozu oraz ze ściągniętych do Stutthofu podobozów w Hoppehill, Elbląga i "Danzigerwerft" na Przeróbce w Gdańsku. (Już podczas ewakuacji dołączyły do nich podobozy z Pruszcza Gdańskiego i z Kokoszek).
W centralnym obozie pozostało kilku lekarzy, część pracowników kuchni, niektórzy niemieccy więźniowie (arystokracja obozowa), powiększona obsługa krematorium, około tysiąca chorych i kilka tysięcy Żydówek. Ich liczba powiększyła się z czasem, gdyż do obozu w Stutthofie ściągnięto podobozy z lotnisk w Prusach Wschodnich i podobozy znane pod ogólna nazwą Elbing OT i Thorn OT.
Najpierw z obozu wyszedł blok I, II i personel szpitalny, potem blok III i IV, następnie V i VII, z kolei VIII i X, później IX i XIII, a na końcu XII i XV. Już od samego początku nie były przestrzegane planowane ilości więźniów w poszczególnych kolumnach. Przeciętnie kolumny liczyły po około 1 500 więźniów. Na drogę wydano im prowiant w postaci pół bochenka chleba (pół kilograma), oraz pół kostki margaryny.
Więźniów męczyło nie tyle samo tempo marszu, ile ciągłe postoje i konieczność stania po drodze na śniegu pod gołym niebem. Musimy bowiem pamiętać ze drogi były zapchane nie tylko więźniami ale i olbrzymią ilością uciekinierów z pośród ludności cywilnej oraz przemieszczającymi się oddziałami wojskowymi. Mieli oni pierwszeństwo przed więźniami, którzy musieli ustąpić im z drogi. Działo się tak mimo, że celowo wybrano na trasę ewakuacji boczne drogi i pola, aby nie tarasować głównych szlaków, potrzebnych dla transportów wojskowych oraz aby ludność (niemiecka) nie widziała więźniów.
Już trzeciego dnia ewakuacji zabrakło żywności dla więźniów, gdyż na trasie ich przemarszu, wbrew zarządzeniom nie było żadnego zaopatrzenia.
Sam przemarsz więźniów odbywał się w bardzo trudnych warunkach. Wymarsz następował zwykle rano. Więźniowie szli aż do zmroku drogami zasypanymi śniegiem, podczas od 15 do 20-stopniowego mrozu. Podczas marszu nie przestrzegano ustalonego porządku, nie zachowywano ustalonych odległości pomiędzy kolumnami. Często aby rozładować narastające korki, więźniów spychano w pole, gdzie stali w śniegu czekając aż przed nimi zwolni się droga. Dopiero wieczorem, często w nocy zamykano więźniów do większych budynków na trasie przemarszu, przeważnie przewiewnych stodół lub baraków.
Prawie od pierwszego dnia wymarszu ze Stutthofu nie było wyrównanych piątek ani zwartego szyku. Coraz częściej w tyle pozostawali najsłabsi, którzy byli po prostu dobijani przez eskortę. Nikt nie wie ilu więźniów padło po drodze, ale dla przykładu 28 stycznia z jednej grupy liczącej około 1 500 więźniów padło 137. Dobijanie więźniów było zjawiskiem masowym i powszechnym.
Przytoczę zapiski jednego z więźniów, dotyczące trasy przemarszu. Szedł on w szóstej kolumnie, lecz jego notatki wiernie oddają losy i innych kolumn, gdyż wszystkie posuwały się ta samą trasą i praktycznie w tym samym tempie.
Czwartek, 25.01
   - wymarsz godzina 13.00, nocleg w cedrach Małych, zrobiono tego dnia 29 km przez 10 godzin, w tym przeprawiano się dwukrotnie przez Wisłę. Tłok na
      przeprawach był ogromny i wszędzie trzeba było bardzo długo czekać.
Piątek 26.01
   - wymarsz o 10.00 rano, nocleg w Pruszczu Gdańskim. Zrobiono 11 km w ciągu 5 godzin.
Niedziela 28.01
   - wymarsz o 8.00 rano, nocleg w Niestępowie. Zrobiono 25 km w ciągu 12 godzin.
Poniedziałek 29.01
   - pobyt w Niestępowie.
Wtorek 30.01
   - pobyt w Niestepowie.
Środa 31.01
   - wymarsz o 12.00, nocleg w Żukowie. Zrobiono 6 km w ciągu sześciu godzin.
Czwartek 01.02
   - pobyt w Żukowie.
Piątek 02.02
   - wymarsz o 8.00 rano, nocleg w Pomieczynie w kościele. Zrobiono 15 km w ciągu 7 godzin.
Sobota 03.02
   - wymarsz o 7.00 rano, nocleg w Luzinie. Zrobiono 22 km w ciągu 8 godzin.
Niedziela 04.02
   - wymarsz 10.00 rano. Nocleg w obozie RAD w Rybienku pod Rybnem. Zrobiono 19 km w ciągi 6 godzin.
W tej miejscowości kolumna pozostała kilka tygodni. Jak łatwo obliczyć w ciągu 11 dni kolumna przemaszerowała 140 km i nie doszła do celu podróży, Lęborka.
Po 10 - 12 dniach marszu ci, co przeżyli z pieszej ewakuacji, dotarli do tymczasowych miejsc pobytu, na ogół w stanie kompletnego wyczerpania. Więźniów rozlokowano w pobliżu Lęborka: obóz RAD w Rybinie (Althammer), we wsi Gęś (Gans), we wsi Łówcz Wielki (Lowitsch), oraz we wsi Nawcz (Nawitz), a także we wsi Toliszczek (Burgsdorf) - tam zostały umieszczone kolumny kobiece.
W Rybnie (blok XII i XV) więźniowie otrzymywali na cały dzień tylko litr zupy, która właściwie była gotowaną wodą z pływającymi w niej plasterkami brukwi i marchwi. Nic więc dziwnego że szybko wybuchła epidemia tyfusu i krwawej dyzenterii. Ludzie padali jak muchy a ciężej chorych esesmani prowadzili nad wykopany rów i dobijali ich spychając do rowu. Wszystkie próby okolicznej ludności polskiej przyjścia z pomocą głodującym więźniom nie doszły do skutku wobec zakazu komendy obozu.
Komendantem tego obozu był SS-Sturmann Lehner, (starszy szeregowiec). Do tego obozu (około 1 100 więźniów), doszło z czasem jeszcze kilkuset Żydów z jakiegoś podobozu. Więźniów zmuszano dodatkowo do pracy przy budowie umocnień obronnych. Do kolejnej ewakuacji zmarło tam 600 - 800 osób.
W połowie marca, wobec zbliżających się wojsk sowieckich, zarządzono ewakuację. Resztki obozu pomaszerowały w kierunku Gdańska i Gdyni. Ciężko chorych pozostawiono w Rybnie. Gdy więźniowie dotarli do Pucka, zostali tam wyzwoleni przez jednostki sowieckie.
Bloki VIII, IX i XIII zostały ulokowane we wsi Gęś. Jedzenie więźniowie otrzymywali raz dziennie - litr zupy ze zmarzłych kartofli rozgotowanych z koniną. Panowała wysoka śmiertelność.
10 marca więźniów z Gęsi ewakuowano w kierunku na Wejcherowo. Na miejscu pozostawiono 130 chorych na tyfus, 40 niezdolnych do marszu oraz około 100 osób którym udało się ukryć i nie zostali ewakuowani. 11 marca więźniowie dotarli do Wejcherowa, gdzie zamknięto ich w więzieniu, Następnego dnia więźniowie rozbili wewnątrz magazyny i rozpoczęła się grabież żywności. Niemcy, na wieść o tym wkroczyli na teren więzienia i otworzyli ogień z karabinów maszynowych. Zabito kilkudziesięciu więźniów a około 300 zostało rannych. Resztki zdolnych do marszu popędzono dalej. Po drodze zostali wyzwoleni przez czołówki wojsk sowieckich.
Blok V i VII zostały umieszczone we wsi Nawcz (Nawitz), w powiecie lęboskim. Z kolumny liczącej około 1 400 ludzi dotarło tam około 800 ludzi. Śmiertelność wynosiła w tym obozie około 50%.
Blok I i II oraz personel szpitalny zostały umieszczone w niezidentyfikowanej miejscowości. Było tam około 1 600 więźniów, dziennie umierało 30 do 40 osób.
Toliszczki - tam umieszczono kolumny kobiece. Panowała tam epidemia tyfusu i dyzenterii. Chleba nie dawano chorym bo czarny chleb był dla nich niezdrowy. Zdrowe więźniarki otrzymywały około 100 gramów chleba dziennie.
Większość więźniów z wymienionych obozów została wyzwolona albo na miejscu ich pobytu lub podczas kolejnej ewakuacji przez wojska sowieckie.
Do dziś dnia niemożliwe obliczenie strat jakie ponieśli więźniowie podczas pieszej ewakuacji - można tylko określać je w przybliżeniu. Pewną wskazówką mogą tu być miejsca gdzie spoczywają pomordowani więźniowie:
Ciechomie - zbiorowa mogiła więźniów. Spoczywa w niej około 40 więźniów zamordowanych podczas ewakuacji pieszej.
Niestępowo - pochowani są tu więźniowie ze Stutthofu, zamordowani podczas marszu (brak danych o ilości).
Pomieczyno - grobu około 150 więźniów pomordowanych podczas ewakuacji.
Gęś - groby 175 więźniów, zmarłych z wycieńczenia i tyfusu.
Godętowo - w marcu 1945 r. rozstrzelano tu około 100 więźniów ze Stutthofu.
Krepa - w lutym i marcu 1945 r. zamordowano tu około 400 więźniów Stutthofu.
Łęczyce - w lutym 1945 r. na skrzyżowaniu dróg Kaczkowo - Bukowo, SS-mani ze Stutthofu zamordowali około 10 osób.
Nawcz - w lutym i marcu 1945 r. zmarło tu z powodu epidemii tyfusu i zostało rozstrzelanych przez SS, 538 więźniów ze Stutthofu.
Łapino - na początku lutego 1945 r. podczas ewakuacji zamordowano tutaj kilkudziesięciu więźniów ze Stutthofu.
Pręgowo - na początku lutego 1945 r. esesmani rozstrzelali tu 45 więźniów Stutthofu.
Puck - w lutym i marcu 1945 r. esesmani zamordowali tu 234 ewakuowanych więźniów ze Stutthofu.
Lubichowo - w styczniu i lutym 1945 r. esesmani zamordowali tutaj 20 więźniów, wśród nich kilkanaście kobiet ze Stutthofu.
Starogard Gd. - pod koniec stycznia 1945 r. esesmani zamordowali 150 więźniów Stutthofu, którzy pracowali przy budowie okopów.
Rybno - w lutym 1945 r. w obozie Rybno zginęło wskutek tyfusu i głodu około 800 więźniów ewakuowanych ze Stutthofu.


Rybno
Strzepcz - w lutym 1945 r. podczas ewakuacji obozu Stutthof esesmani zamordowali ti około 80 więźniów.
Wejcherowo - 12 więźniów obozu Stutthof rozstrzelanych 11 marca 1945 r.
Łebo - 11 zamordowanych więźniów podczas marszu ewakuacyjnego obozy Stutthof. W okolicy Łebna esesmani zastrzeli 35 więźniów w tym 24 Żydówki, które ekshumowano na cmentarz w Łodzi.
Poszczególne groby znajdują się też w:
wieś Węsiory, wieś Obory, wieś Jaworzno, w Niestępowie - brak danych o ilości pomordowanych.
Oddzielnym problemem jest sprawa ewakuacji podobozów KL Stutthof. Jest bardzo mało danych odnośnie strat jakie one poniosły podczas ewakuacji, podobnie jak jest brak danych z podobozu w Kokoszkach, gdzie zgrupowano resztki ze styczniowej ewakuacji pozbierane po wsiach i tutaj powtórnie zgrupowane.
Obliczenia strat jakie ponieśli więźniowie podczas ewakuacji styczniowej, jest możliwe tylko metodą szacunkową. Wg tych obliczeń z 25 414 więźniów ewakuowanych w styczniu zginęło przez 6 - 7 tygodni do wyzwolenia tamtych ziem około 11 000 ludzi, a więc prawie 50 procent.
Trzeba też pamiętać o kolejnych ewakuacjach jakie miały miejsce z obozu w lutym i marcu 1945 r. drogą morską.
Były też ewakuacje poszczególnych podobozów w marcu 1945 r., jak np. podobóz w Gdyni ewakuowany drogą morską 25 marca 1945 r. do Hamburga.
Była też ewakuacja z obozu centralnego w kwietniu 1945 r.,
barkami na Hel, a stamtąd na wyspę Rugia - dotarli tam 30 kwietnia 1945 r.
, ewakuacja do Neustadt - dotarła 2 maja 1945 r.
Ostatnia ewakuacja z obozy Stuthoff miała miejsce w nocy z 27 na 28 kwietnia 1945 r.
9 maja 1945 roku SS-Hauptsturmführer Ehle na apelu uroczyście zawiadomił o kapitulacji Niemiec i formalnie rozwiązał obóz.
Następnego dnia teren obozu Stutthof został zajęty przez jednostki sowieckie, które znalazły w nim 385 rannych i chorych więźniów, w tym 211 Rosjan i Polaków.
Z przybliżonych obliczeń ogólna liczba strat w ostatnim końcowym okresie sięga, jeśli nie przekracza, liczby 30 tysięcy zamordowanych więźniów Stuthoffu.
KAT SZTUTOWO / ROZKAZ EWAKUACJI:
Paul Werner Hoppe
https://pl.wikipedia.org/wiki/Paul_Werner_Hoppe
Zbrodniarz przed sadem :
https://www.facebook.com/notes/muzeum-stutthofstutthof-museum/zbrodniarze-przed-s%C4%85dem-procesy-zbrodniarzy-obozu-koncentracyjnego-stutthof/212207232169652
Opracowanie własne na bazie ogólnodostępnych materiałów w sieci

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Aussenarbeitslager Russoschin bei Praust, Reichsbahn Russoschin (zewnętrzny obóz pracy Rusocin)

      Aussenarbeitslager Russoschin bei Praust, Reichsbahn Russoschin (zewnętrzny obóz pracy Rusocin) W 2015 roku podczas poszukiwań dokumen...