Jak powszechnie wiadomo, na terenach okupowanych przez nazistowskie Niemcy powstawały obozy zagłady – potężne machiny eksterminacji. Oprócz głównych obozów powstawały także mniejsze, podlegające jednostkom nadrzędnym. Kilka takich podobozów funkcjonowało również na terenach Pruszcza Gdańskiego, m.in.:
- obóz Praust (rejon ul. Powstańców Warszawy; prace przy rozbudowie lotniska);
- obóz Russoschin bei Praust (obóz kolejowy; prace przy rozbudowie infrastruktury);
- obóz na terenie Cukrowni Praust.
Działał tu także obóz pracy przy Berlince (budowana w czasie II wojny światowej autostrada Berlin – Królewiec).
Niemcy do samego końca, nawet wówczas, gdy klęska była nieunikniona, nie uwalniali więżniów.
25 stycznia 1945 komendant Stutthoff wydał specjalny rozkaz o ewakuacji obozu i likwidacji podobozów. Jeńców zgromadzono w tzw. Marszu Śmierci. W środku zimy, w siarczystym mrozie, jedynie w obozowych pasiakach, często na boso – dla większości była to pewna śmierć.
Dla upamiętnienia tych wydarzeń utworzono w Pruszczu miejsca pamięci. Pojawiają się również pomysły utworzenia ścieżek historyczno-edukacyjnych, chociaż niestety – żaden z takich pomysłów nie został jeszcze zrealizowany.
Miałem okazję uczestniczyć w obchodach rocznicowych.
Cieszę się, że spotkałem wiele osób ze środowisk kombatanckich, mogłem poznać dyrektora muzeum Sztutowo.
Cieszę się, że osób zainteresowanych historią Pruszcza i regionu jest coraz więcej. Sam zajmuję się tym stosunkowo od niedawna. Wszystko zaczęło się od starego, niemieckiego hangaru. Szukając materiałów dotyczących tego hangaru, trafiałem na informacje związane m.in. z podobozem w Praust. Dzięki zdobytym materiałom udało mi się ustalić miejsce, w którym usytuowany był obóz kolejowy. Dotarłem do wielu ciekawych opracowań.
Mam nadzieję, że dzięki wspólnym działaniom różnych środowisk, uda się odtworzyć wiele historycznych faktów, a pomysły związane z utworzeniem ścieżek historyczno-edukacyjnych w końcu doczekają realizacji.